Zawsze uważałam, że mam idealną rodzinę – mojego męża, dwójkę naszych dzieci oraz bliskich krewnych. Często spotykaliśmy się razem, nie tylko od święta i podróżowaliśmy w różne zakątki kraju. Moja babcia zmarła, gdy byłam dzieckiem, dlatego szczególnie ceniłam sobie relacje z siostrą mojej babci, Jadwigą. Mimo że nigdy nie miała własnych dzieci, kochała nas tak, jakbyśmy byli jej wnukami. Zawsze była obok mnie, gdy byłam nastolatką, doradzała, gdy tego najbardziej potrzebowałam.
Po śmierci męża Jadwiga poważnie zachorowała. Pomimo, że miała duże mieszkanie, nikt z naszych krewnych nie chciał z nią zamieszkać, by się nią zaopiekować. Niektórzy nawet sugerowali umieszczenie jej w domu opieki. Oburzona taką sytuacją, postanowiłam zabrać ją do naszego domu, a mój mąż się zgodził. Przekształciliśmy jeden pokój naszych dzieci na jej sypialnię i obdarowaliśmy ją miłością i uwagą, której tak potrzebowała.
Nasze dzieci też ją uwielbiały! Po sześciu latach Jadwiga zmarła, pozostawiając nam swoje mieszkanie. Wszystko się skomplikowało, gdy moi krewni zaczęli domagać się swojej części i zaczęli grozić mi sądami. Na szczęście miałam testament, napisany przez Jadwigę, w którym wskazała, że całe mieszkanie przypada tylko mnie, za moja troskę i opiekę. Jednak moi krewni nie chcieli przyjąć tego do wiadomości.
Najpierw moja rodzina próbowała podważyć testament; potem twierdzili, że zmusiliśmy Jadwigę do tego, a na końcu próbowali udowodnić, że w chwili podpisywania testamentu, Jadwiga była niepoczytalna.
Jak się przekonałam na własnej skórze, moja rodzina nie była taka idealna jak mi się wydawało.
Kosztowało nas to dużo nerwów i stresu, ale w końcu mamy to za sobą. Sąd ostatecznie stwierdził, że mieszkanie należy do mnie i nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia nieważności testamentu.
Rodzina się na nas obraziła i przestali się do nas odzywać, a to w sumie dobrze. Pokazali jakimi ludźmi są naprawdę i na czym im najbardziej zależy. Naprawdę nie warto mieć takich osób w swoim otoczeniu.
Nam nie chodziło o żadne profity. Zrobiliśmy to z czystego serca i cieszymy się, że byliśmy obok kogoś, kto naprawdę nas potrzebował i doceniał naszą pomoc.