Teściowa złamała nogę, próbując przyłapać mnie na zdradzie

Życie z teściową może być pełne niespodzianek, ale to, co przydarzyło się ostatnio, przeszło wszelkie wyobrażenia.

Moja teściowa jest taką osobą, że ​​nie mam potrzeby chodzić do cyrku. Jest swoim własnym tygrysem, swoim własnym pogromcą, klaunem, artystą, a po ostatnich wydarzeniach można ją uznać również za akrobatkę. Tylko że jest jednorazowym akrobatą, bo jest mało prawdopodobne, że odważy się zrobić taką sztuczkę po raz drugi. Chociaż kto wie, może kiedyś zaskoczy nas ponownie.

Mój związek z jej synem od początku był dla niej czymś niezrozumiałym. Z jakiegoś powodu uważała, że jestem osobą rozwiązłą i na pewno zdradzę jej syna. W jej oczach wyszłam za mąż tylko po to, aby przejąć jego jednopokojowe mieszkanie, które mój mąż odziedziczył po babci. Nie wiem skąd taka myśl, ponieważ sama posiadałam większe lokum. Teściowa nie chciała uwierzyć, że to miłość była powodem naszego ślubu.

Mając trzydzieści lat, nie zamierzałam się podporządkowywać kaprysom teściowej. Od razu postanowiłam, że nie będziemy mieszkać w mieszkaniu męża, które traktowała jak swoją własność. Zdecydowaliśmy, że nasz wspólny dom będzie w moim mieszkaniu.

– Myślisz, że odciągniesz mojego syna ode mnie? – oburzała się, dowiedziawszy się o naszych planach. Mój mąż, zmęczony ciągłą kontrolą matki, także pragnął niezależności.

Nasze wspólne życie było pełne wyzwań i emocji. Teściowa regularnie próbowała mi przeszkadzać, a ja równie regularnie udowadniałam, że nie dam się tak łatwo zdominować.

Był czas, gdy teściowa zaczęła codziennie dzwonić do syna, udając chorą. Mąż przez tydzień spędzał w domu tylko noce, biegnąc po pracy do matki. W końcu zrozumiał jednak, że to tylko jej sztuczka i przestał się na to nabierać. Teściowa przez chwilę jeszcze udawała chorą, ale w końcu zrezygnowała z tego planu

Teściowa zaczęła natomiast regularnie nas odwiedzać. Po ciężkim dniu pracy ostatnie, czego chciałam, to widok teściowej na progu. Na początku starałam się być uprzejma, ale szybko się tym zmęczyłam.

Podczas mojego gotowania, teściowa skanowała mieszkanie, szukając niedociągnięć, o których potem mi opowiadała, jakby to było dla mnie nowością.

Koniec temu położyłam, gdy pewnego sobotniego poranka teściowa zadzwoniła do drzwi o ósmej rano.

– Młodzi, wy całe życie prześpicie! Teraz wiem, dlaczego u ciebie taki bałagan, skoro całe weekendy tylko śpisz – mówiła z uśmiechem, próbując się przecisnąć do środka. Zapytałam, co ją tak wcześnie wypędziło z domu i dlaczego przeszkadza nam w weekend.

– Przyszłam pomóc w sprzątaniu i spędzić czas z synem – nie ustępowała, ale ja stanowczo odmówiłam jej wstępu.

– Dziękuję, sama sobie poradzę, a mój mąż jeszcze śpi – odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.

Teściowa bardzo się na mnie obraziła, ale ja tego nawet nie zauważyłam. Nasze relacje i tak nie były najlepsze, a przynajmniej przestała nas odwiedzać codziennie.

Miesiąc temu mój mąż stracił pracę. Jako budowlaniec, pracował w zespole, ale poszło coś nie tak, zespół się rozpadł. Zaoferowano mu pracę na zasadzie rotacji – dwie tygodnie pracy, tydzień w domu. Warunki były trudne, ale płaca kusząca.

Kiedy mąż wyjechał, teściowa postanowiła stać na straży jego honoru, sądząc, że od razu zdradzę go z pierwszym lepszym. Raz dzwoniła z wymyślonym problemem, innym razem odwiedzała mnie niespodziewanie, sprawdzając każdy kąt mieszkania, nawet odwiedziła mnie w pracy, mówiąc, że była niedaleko.

To było jednocześnie śmieszne i irytujące. Śmieszne z powodu absurdalności sytuacji, irytujące, bo musiałam udawać, że nie widzę, co robi.

Jednak problem rozwiązał się sam. Pewnego dnia wróciłam do domu po ciężkim dniu w pracy, z bólem głowy. Połknęłam tabletkę i zasnęłam przed telewizorem. Obudził mnie hałas na zewnątrz.

Mieszkam na parterze, a nasz stary parapet od strony ulicy hałasuje przy wietrze i lądowaniu gołębi. Miałam go wymienić, ale jakoś nie mogę się za to zabrać. To właśnie ten hałas mnie obudził. Nie włączyłam światła, tylko podeszłam do okna, bo hałas nie ustawał. Spojrzałam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom – za oknem, trzymając się parapetu, stała moja teściowa.

Otworzyłam okno, aby jej coś powiedzieć, ale ona, wystraszona, puściła parapet, straciła równowagę i spadła. Chociaż to był parter, była dość wysoko, bo stała na pniach drzew, które niedawno wycięto przed naszym blokiem. Biedna, nie nauczyła się jeszcze latać.

Z przerażeniem, że się zabiła, pobiegłam na dół. Leżała przeklinając pod oknem, obok rozrzuconych pni. Nie zabiła się, ale złamała nogę. Zabrałam ją do szpitala, a potem do domu. Przez cały czas milczała, mimo moich pytań.

Mąż dowiedział się od niej, że próbowała mnie przyłapać na zdradzie, bo nie odbierałam telefonu i wyłączyłam domofon. Postawiła pnie jeden na drugim, by zobaczyć, co się dzieje w moim mieszkaniu. Kiedy podeszłam do okna, teściowa się przestraszyła, straciła równowagę i spadła.

Teraz jeżdżę robić zakupy dla teściowej, sprzątam jej mieszkanie i kupuję leki. Mąż mówi, że teściowa twierdzi, iż to ja ją zepchnęłam, by ukryć kochanka.

To zarówno śmieszne, jak i smutne. Mam nadzieję, że teściowa wyciągnie z tego jakąś lekcję.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *