Moja siostrzenica musiała pojechać do innego miasta i wolała pociąg, chociaż musiała jechać z przesiadkami. Zamierzała odwiedzić wujka z ciotką, przywiozła im prezenty, a finalnie zatrzymać miała się na tydzień u kuzyna z żoną. Ciotka dawała wskazówki, gdzie co leży i co komu dać. W torbie była też koperta z dużą sumą pieniędzy, na którą poprosiła, by bardzo uważać. Siatek było dużo, myślała, jak je zawiezie, bo trzeba było dużo chodzić. Gdyby ciotka wiedziała, że nie można jej ufać, położyłaby kopertę na dole w którejś z toreb i nic by nie powiedziała siostrzenicy, ale pomyliła się co do niej. Dziewczyna wzięła z koperty połowę sumy na osobiste wydatki.
Suma była duża. Ciotka, świadoma trudnej sytuacji syna, który niedawno został zwolniony i nie otrzymał ostatniej pensji, oraz synowej z małym dzieckiem, zebrała kwotę, którą chciała wysłać i powiedziała, że jest to od niej niewielka pomoc. Czując się jak w domu, po przybyciu do kuzyna, siostrzenica szybko wręczyła im prezenty , które dostała od ciotki i poszła odpocząć. Ale nic nie powiedziała o kopercie. W nocy zadzwonił jej były przyjaciel i zaproponował spacer. Wróciła dopiero rano.
Tak minął tydzień, od czasu do czasu wymieniała kilka zdań z kuzynem i często nie było jej w domu, a przed jej wyjazdem żona kuzyna zapytała, czy wie, gdzie są pieniądze? Stało się jasne, że żona jej kuzyna wiedziała o pieniądzach, tylko milczała, nie mówiła o tym mężowi, nie chciała go denerwować. Ciotka zapytała synową, czy było wystarczająco dużo pieniędzy na zakupy rzeczy dla rocznej wnuczki, więc zdała sobie sprawę, że nie było połowy kwoty. Po wyjaśnieniu wszystkich okoliczności drzwi ich domu zamknęły się na dobre dla nikczemnej siostrzenicy.