W każdej rodzinie zdarzają się trudne sytuacje, a ja przekonałem się o tym na własnej skórze, gdy mój ojciec wyszedł z więzienia. Wiedziałem, że ojciec ma ciężką przeszłość i starałem się nie utrzymywać z nim kontaktu, aby uniknąć złego wpływu na moje życie. Nie udało się.
Kiedy ojciec dowiedział się o moim ślubie, zaczął do mnie dzwonić i nalegać na zaproszenie go na uroczystość. Powiedział, że chce przyjść i poznać moją żonę, pogratulować nam i porozmawiać z nią o naszym związku.
Mój ojciec zawsze miał problemy z kontrolowaniem swojego gniewu, szczególnie kierowanym w moją stronę, ale miałem nadzieję, że na moim weselu będzie umiał się powstrzymać. Myliłem się, naiwnie uwierzyłem w jego dobre chęci, a teraz jest mi wstyd przed rodziną żony.
Ojciec oczywiście pojawił się, ale zaczął zachowywać się nerwowo i chciał przekonać moją żonę, aby mnie zostawiła. Ode mnie też tego żądał. Przekonywał, żebym porzucił żonę i wrócił do domu mojej matki, z którą się rozwiódł.
Jego słowa bardzo mnie zraniły, ale starałem się zachować spokój i zdecydowanie powiedziałem mu, że nie zamierzam słuchać jego rad i że wybieram swoje życie i moją żonę. Chociaż mój ojciec próbował mnie przekonać, żebym zmienił zdanie, nie udało mu się, więc zaczął mnie ignorować i sięgał do końca wesela jedynie po kieliszek.
Po tym incydencie staram się trzymać z dala od ojca i unikać wszelkiego kontaktu z nim. Chociaż wiem, że każdy powinien dostać drugą szansę, nie czuję, że mogę zaryzykować moje szczęście i dobre imię mojej żony. Dlatego, nie odpowiadam na jego telefony i nie zgadzam się na spotkania.
Mój ojciec może zmienić swoje zachowanie, ale ja nie jestem gotów na to, aby zaryzykować po raz kolejny. Jednak dziadkowie nie akceptują mojej decyzji. Choć widzieli na własne oczy, jakie ojciec urządził na weselu pośmiewisko, teraz nalegają, żebym mu wybaczył i zbudował relację od nowa. Czy powinienem dać mu kolejną szansę? Czy postawić na święty spokój i nie ryzykować własnego szczęścia?