Każdego dnia moja sąsiadka prosi nas o pomoc. Ona oszczędza, a my płacimy wysokie rachunki za gaz

Znam Martę od dzieciństwa. Jesteśmy sąsiadkami w tym samym bloku. Marta zawsze lubiła udawać nieszczęśliwą i poszkodowaną przez życie. Udawała, że jest biedna, smutna i prosiła o coś za darmo. Miała taki dziwny zwyczaj.

Dwa lata temu Marta pokłóciła się z mężem. On chciał zabrać dzieci do siebie, ale Marta zdołała w sądzie zagrać na emocjach, więc sąd zostawił dzieci z nią. Teraz ciągle narzeka, że jej były mąż płaci tylko skromne alimenty. Ale my, sąsiedzi, widzimy, że jej dzieci są dobrze ubrane, zadbane, każde z nich swój rower i hulajnogę.

Każde z dzieci Marty ma też swojego smartfona. Nie da się utrzymać dzieci z pensji ekspedientki, a Marta pracuje właśnie w naszym małym osiedlowym sklepie. A patrząc na to, że ona sama też jest dobrze ubrana, zawsze z pofarbowanymi pasemkami i makijażem, to wiadome, że korzysta ze wsparcia ojca swoich dzieci. Nie przeszkadza jej jednak narzekanie na jego biedę.

Miesiąc temu Marta przyszła do mnie z dziećmi i poprosiła o możliwość skorzystania z mojej kuchenki gazowej. Wyjaśniła, że jej się zepsuła i nie jest w stanie jej teraz naprawić. Oczywiście pozwoliłam jej, razem z dziećmi skorzystała, podziękowali i wyszli.

Później codziennie przychodziła z podobną prośbą. Kasia, moja sąsiadka z piętra wyżej, która zna byłego męża Marty, powiedziała mi, że trzy tygodnie temu dał jej pieniądze na naprawę swojej kuchenki. A sądząc po tym, że wciąż prosi innych o pomoc, wydała pewnie te pieniądze na coś innego.

Wczoraj Marta znowu przyszła do mnie z dziećmi, prosząc o możliwość przyrządzenia obiadu w mojej kuchni. Tym razem jednak odmówiłam. Odmówiłam nawet ze względu na dzieci. Nie zamierzam dłużej pozwalać na robienie ze mnie głupiej.

Nie mam wyrzutów sumienia, zastanawiam się tylko, co kieruje takimi ludźmi. Czy nie jest im wstyd wciąż prosić o pomoc, której wcale nie potrzebują?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *