Ostatnio nasz dom stał się nieco bardziej zatłoczony. Mój syn i jego żona przeprowadzili się do nas, ponieważ ich plany budowy własnego domu napotkały na różne przeszkody urzędowe. Zgodziliśmy się na tymczasowe współmieszkanie, aby im pomóc. Ustaliliśmy, że koszty utrzymania domu podzielimy na pół, ale nie omówiliśmy dokładnie kwestii żywieniowych. Sama myślałam, że będziemy na zmianę zajmować się gotowaniem, a nawet cieszyłam się, że synowa odciąży mnie w tej kwestii.
Jednak ku mojemu zaskoczeniu, od początku oboje mówili, że będą gotować osobno dla siebie. Myślałam, że może synowa chce zaimponować mojemu synowi swoją kuchnią, więc postanowiłam się nie wtrącać. W międzyczasie kontynuowałam gotowanie dla siebie i męża.
Wczoraj jednak znalazłam w koszu na śmieci pudełko po pizzy i reklamówkę z resztkami czerstwych bułek. Zastanawiałam się, dlaczego nie chcieli skosztować mojego zdrowego i smacznego obiadu, który przygotowałam tego dnia. Mój mąż powiedział mi, abym dała sobie spokój, ale ja postanowiłam porozmawiać z nimi o tym.
Kiedy zapytałam ich o sprawę jedzenia, okazało się, że synowej nie smakują moje obiady, a mój syn niestety jej wtórował. Byłam zszokowana. Przecież przez ponad dwadzieścia lat mój syn zajadał się tymi potrawami każdego dnia. Nieraz prosił o dokładkę albo mówił: „Mamo, ugotuj ten pyszny barszcz!”. Czy naprawdę przez cały ten czas mu nie smakowało?
Jestem oburzona i przykro mi było z tego powodu. Zastanawiam się, czy to tylko wymówka, czy naprawdę gotuję tak źle. Przez całe lata z miłością gotowałam dla rodziny, a teraz syn odwraca się na pięcie.
To nie tak, że chcę im odebrać wolność do własnego życia, ale skoro mieszkamy razem, mogłabym im pomóc. Oboje dużo pracują, to byłoby dla nich ułatwienie, gdyby czekał na nich już gotowy gorący posiłek.
Ja też nie stoję twardo przy swoim, wiem, że w dzisiejszych czasach ludzie mają różne diety. Wystarczyłoby, gdyby synowa powiedziała mi, co lubi albo co chciałaby jeść, a ja zrobiłabym wszystko wedle tych wskazówek.
Mąż mówi, że nie powinnam się przejmować, tylko cieszyć, że nie muszę stać przy kuchni i gotować dla całej gromady, a jedynie dla naszej dwójki. A mnie jednak jest przykro, bo chciałabym czuć się choć odrobinę potrzebna, a tak mam wrażenie, że synowa całkowicie nastawia mojego syna przeciwko mnie.