Kiedy mój syn przyprowadził do naszego domu swoją narzeczoną, zrozumiałam, że moje życie ulegnie znaczącej zmianie. Musiałam zaakceptować osobę zupełnie obcą, której nie wybrałam, ale którą musiałam traktować jak własne dziecko. Mówiąc szczerze, nie było to łatwe, chociaż zawsze uważałam, że sobie poradzę. Aż do czasu, gdy stałam się teściową.
Okazało się, że moja synowa, Anna, nie potrafi niczego robić, a co gorsza, brakuje jej chęci do nauki. Nie gotuje, nie sprząta – mam wrażenie, że mam teraz drugie dziecko w domu, co dodatkowo obciąża moje barki. Mam jednego syna, więc oczywiście rozumiem, że muszę się starać dla niego i jego rodziny, ale opieka nad synową jest już zbyt dużym obowiązkiem.
Mój syn stara się mnie uspokoić i przekonać, że Anna jest jeszcze bardzo młoda, ma zaledwie 22 lata, i że nauczy się wszystkiego. Jednak ona nie ma ochoty pokazać nawet odrobiny starań! Ania, zachowuje się bardzo swobodnie – zagląda do lodówki, zabiera jedzenie, które przygotowałam, podaje je mężowi i sama je, nawet nie pytając o zgodę. Nie wiem, jak na to reagować.
Pewnego dnia przyszła do mnie matka Anny, Janina, i otwarcie rozmawiając, wyznała, że popełniła pewien błąd w wychowaniu swojej córki. Zawsze myślała, że jest jeszcze czas, że córka jest jeszcze młoda i życie nauczy ją wszystkiego. Dlatego robiła wszystko za nią, mając z tyłu głowy, że córka jeszcze się w życiu napracuje. To właśnie dlatego moja synowa nic nie potrafi.
Postanowiłem, że muszę coś z tym zrobić sama. Zaczęłam uczyć Annę, pierwsza lekcja to były pierogi, które tak bardzo lubi mój syn. Moja synowa była bardzo niezadowolona, ale nie mogła odmówić, choć była wyraźnie zła na mnie, bo wcześniej coś przeglądała na telefonie. Następnie zaczęłam sprzątać i powiedziałam: „Ania, dzisiaj ty sprzątasz kuchnię, a ja zajmę się łazienką”. Stałam się stanowcza i przestałam się nad nią litować, powiedziałam jej, że skoro mieszkamy razem, to musi mi pomagać.
Mój syn był zły, a synowa starała się mnie unikać, ale teraz gotuje i sprząta sama. Wkrótce dzieci wyniosą się do wynajętego mieszkania. Mówią, że chcą mieszkać osobno, ale ja nie marnuję czasu i mam nadzieję, że z moją pomocą z Anny jeszcze będzie dobra gospodyni. Chcę, żeby mój syn i jego żona mieli dobrze i żeby ich życie było łatwiejsze. Może kiedyś Anna mnie zrozumie i przestanie się obrażać.
Czy istnieje inny sposób na radzenie sobie w tej sytuacji?