Nasza rodzina była kompletna przez osiem lat. Syn Krzysio, szykował się do pierwszej klasy, a młodsza córka Laura miała 5 lat i cieszyła nas swoimi sukcesami w gimnastyce artystycznej.
Wszystko się zmieniło w jednej chwili.
Tego środowego wieczoru nigdy nie zapomnę. Mój mąż wrócił dwie godziny później niż zwykle. Kolacja była na stole, dzieci podeszły do niego, żeby się przytulić, ale ojciec je ominął. Wszedł do pokoju i zaczął pakować walizę. Nawet nie wiedziałam, co powiedzieć, o co zapytać. Rzucił mi w twarz, że odchodzi do innej. W zupełnej ciszy mąż spakował resztę rzeczy. Powiedział „PRZEPRASZAM” nie patrząc nam w oczy i wyszedł, zostawiając klucze w przedpokoju.
Prawdopodobnie przez kilka godzin siedzieliśmy z dziećmi w milczeniu, po prostu oszołomieni. Ciszę przerwała córka. Zaczęła histerycznie płakać, usiadłam obok i dołączyłam. Syn podszedł, przytulił nas, próbował nas uspokoić, ale zdał sobie sprawę, że też zacznie płakać i odszedł do siebie, nie wychodząc przez cały wieczór. Złożyłam wniosek o rozwód. Mąż do niczego nie rościł sobie praw, ale wysokość alimentów była znikoma. Znając jego zarobki, zrozumiałam, że dobre stosunki z przełożonymi i skłonności do różnych machinacji odegrały ważną rolę w tej sprawie.
Po miesiącu dowiedziałam się, że nowa kobieta w życiu mojego męża nie jest młodą dziewczyną, jak sobie wyobrażałam. Ona także ma syna i córkę. Młodsze ma rok. On je utrzymuje, dodatkowo spłaca kredyt za mieszkanie. Z moją marną pensją ciężko było mi utrzymać dwójkę dzieci, a jak wiecie, wydatki na dzieci do okresu dojrzewania tylko rosną. Pewnego razu, kiedy odbierałam córkę z przedszkola, spotkałam matkę mojego byłego męża. Powiedziała, że specjalnie na mnie czekała i chce ze mną porozmawiać. Na początku trudno było nam nawiązać rozmowę, ale później była teściowa powiedziała: – Strasznie tęsknię za wnukami… Wiem, że mój syn was nie rozpieszcza, chcę wam pomóc, to… – wyciągnęła z torebki białą kopertę – … tyle mogłam. Pozwól mi od czasu do czasu przyjść do was, proszę.
Podziękowałam teściowej za pomoc, która w tym czasie była nam potrzebna i dodałam, że nie mam nic przeciwko spotkaniom z wnukami.
Od tego dnia regularnie nas odwiedza i wiecie co, jestem z tego niesamowicie zadowolona. Teraz nie czuję się tak samotna, mam kogo zostawić z dziećmi, jeśli nagle muszę gdzieś wyjść. Byłam bardzo zaskoczona, że teściowa, która na początku naszych relacji mnie nie lubiła, okazała nam taką troskę. Ponad połowę swojej pensji wydaje na nas. Były mąż wciąż uważa, że nędzne alimenty wystarczą nam na normalne życie, a sam otrzymuje pensję w grubych kopertach. Później dowiedziałam się, że mąż nie rościł sobie praw do mieszkania dobrowolnie. Miał apetyt na połowę mieszkania, ale kiedy teściowa się o tym dowiedziała, tak go zbeształa, że oficjalnie zrezygnował z mieszkania.