Z moim pierwszym mężem rozwiodłam się, gdy nasza córka miała 7 lat. Rozstaliśmy się, ponieważ był niepoprawnym alkoholikiem i zdrajcą. Dochodziło do tego, że w stanie upojenia alkoholowego przyprowadzał do domu swoje dziewczyny o lekkich obyczajach, nie krępując się przed nami. Właśnie z tego powodu go opuściłam. Żyłyśmy z córką bardzo dobrze i radziłyśmy sobie bez niego i bez jego alimentów, których nigdy nie zdecydował się płacić.
Dwa lata po rozwodzie poznałam Mirka, mojego obecnego męża. Spodobaliśmy się sobie niemal od razu i zdecydowaliśmy się pobrać i razem zamieszkać.
Z poprzedniego małżeństwa miał również córkę, która była sporo młodsza od mojej. Od razu zżyła się ze mną i zaczęła nazywać mnie mamą. Ja również ją bardzo pokochałam. Jednak w przeciwieństwie do mnie, Mirek do mojej córki odnosił się chłodno. Rzadko z nią rozmawiał, dawał jej pieniądze tylko wtedy, gdy nie mógł inaczej i nie interesował się jej życiem ani sukcesami. Myślałam, że z czasem to wszystko się unormuje, ale tak się nie stało. Wręcz przeciwnie. Stało się coś, co podważyło stabilność naszego małżeństwa. Pewnego córka wróciła ze szkoły i poprosiła o pieniądze na 3-dniową wycieczkę w góry.
Przed spotkaniem Mirka pracowałam, ale po ślubie zostałam zwolniona, a on nalegał, abym zrobiła sobie przerwę i zrezygnowała z pracy, a on nam wszystko zapewni. Z tego powodu poprosiłam go o pieniądze na wycieczkę. Odpowiedź Mirka bardzo mnie zdziwiła: „To twoje dziecko, więc proś o pieniądze jej ojca, co ja mam do tego?” Byłam delikatnie mówiąc zszokowana taką odpowiedzią, zwłaszcza, że widzi jak bardzo kocham jego córkę i jak o nią dbam. Jego córka bardzo się do mnie przywiązała, a ja do niej. Nasze relacje z Mirkiem opierają się tylko na niej, moja córka jest pomijana.
Mam nadzieję, że Mirek zrozumie i zaakceptuje moją córkę w naszej rodzinie. Bo jeśli nie, to nie wiem, co zrobię. Nie chcę krzywdzić żadnej z nich.