Wyobrażałam sobie, że po urodzeniu dziecka mój partner zaskoczy mnie oświadczynami. Niestety, te nadzieje okazały się bezpodstawne.

Mam trzydzieści dwa lata, a mój partner trzydzieści pięć. Nasz cudowny syn po wakacjach idzie do drugiej klasy. Partnera poznałam na pierwszym roku studiów, to była miłość od pierwszego spojrzenia, która trwa do dziś i mam nadzieję, że będzie trwać aż do końca naszego życia. Mój partner to romantyk, niezwykle opiekuńczy, miły i pracowity. Razem postanowiliśmy, że nasze wesele ma być wyjątkowe, więc zaczęliśmy gromadzić fundusze na tę okoliczność. Jednak pewnego dnia zasłabłam. Pewne inne okoliczności skłoniły mnie do zakupu testu ciążowego – faktycznie, okazało się, że jestem w ciąży.

Byliśmy przeszczęśliwi. Ze względu na zbliżające się powiększenie rodziny, zdecydowaliśmy się na zakup mieszkania, korzystając z pieniędzy, które zbieraliśmy na wesele. Niestety, pojawiły się problemy zdrowotne, przez co musiałam spędzić sporo czasu na leczeniu i rekonwalescencji w szpitalu. Kiedy data porodu zbliżała się wielkimi krokami, partner zdecydowanie oznajmił, że będzie przy mnie, nie dopuszczając nawet do dyskusji. Po wypisaniu ze szpitala, partner odebrał nas samochodem, udekorowanym niebieskimi balonami. Nasze mieszkanie również było ozdobione balonami, a na stole czekał duży pluszowy miś i piękna złota bransoletka.

Jednak najważniejsza rzecz nigdy nie nastąpiła – oświadczyny. I do dziś ich nie ma. Mój partner i ja kochamy naszego syna oraz siebie nawzajem, żyjemy w zgodzie i zgraniu. Ostatnio jednak partner zaczął mówić o kolejnym dziecku, a ja najpierw chciałabym stać się jego żoną… Przytłoczeni codziennymi sprawami, zupełnie zapomnieliśmy o tym, co naprawdę się liczy – o legalizacji naszego związku. Co to za rodzina? Najpierw zakup mieszkania, potem trudna ciąża i poród. A teraz, co stoi na przeszkodzie, byśmy w końcu stali się małżeństwem, chociaż na papierze. Nie potrzebuję już wielkiej uroczystości, wystarczyłaby prosta ceremonia w urzędzie stanu cywilnego i obiad dla najbliższych w restauracji. Czy to możliwe, że mój partner nie marzy o małżeństwie? Czuje, że może się okazać, że nigdy nie stanę się jego żoną. Doradźcie, co mam teraz robić? Czy warto o tym porozmawiać? Jeśli tak, to jak najlepiej zacząć temat?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *