– Ciociu, pomóż mi z angielskim, proszę – zwrócił się Kuba do partnerki swojego ojca. – Jutro mam test, a tata wróci z pracy dopiero wieczorem.
– Kuba, teraz naprawdę nie mam czasu, – odparła Nadia. – Za tydzień mamy ślub, a wiele rzeczy jeszcze nie jest gotowych. Chciałbyś, żeby ślub twojego taty i mój był udany, prawda?
– Oczywiście, że tak, – odparł chłopiec. Nigdy nie pałał sympatią do Nadii, ale widząc, że jego ojciec jest z nią szczęśliwy, nie chciał robić problemów.
Matka Kuby była poważnie chora i nie mogła opiekować się synem. Kamil, ojciec chłopca, nie chciał, by jego syn widział cierpienie matki, więc postanowił zabrać go do siebie. Decyzja ta nie przypadała do gustu Nadii, ale nie mogła się przeciwstawić.
Gdy Kamil wychodził do pracy, Nadia często ignorowała Kubę. W końcu to nie był jej syn.
Pewnego dnia Kamil musiał skorzystać z laptopa Nadii. Co tam znalazł, przyprawiło go o wściekłość.
– Myślałaś o wysłaniu Kuby do szkoły z internatem? – zapytał Kamil, starając się opanować gniew.
Nadia zmarszczyła brwi: – O co ci chodzi? Jakim prawem grzebałeś w historii mojej przeglądarki?
Kamil był nieugięty: – Odpowiedz na pytanie. Dlaczego chciałaś zdecydować o przyszłości mojego syna bez konsultacji ze mną?
– Nie czuję z nim takiego związku jak ty! On jest dla mnie obcy! Wkrótce będziemy mieć własne dzieci. Kuba będzie wtedy przeszkadzać. Jego wyniki w nauce są słabe. Jaki to będzie przykład dla naszych dzieci?
– Ale przecież jego matka jest ciężko chora! Czy nie rozumiesz, jak trudne to dla niego?
Zamiast pomagać, chcesz się go pozbyć! – krzyknął Kamil.
– Wychowywanie twojego syna nie jest moim obowiązkiem – odparła Nadia. -Może lepiej, gdyby zajął się nim ktoś inny, na przykład jego babcia?
– Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć o tych swoich planach? – zapytał Kamil.
– Tydzień po ślubie – przyznała się Nadia, nie wykazując żadnego poczucia winy.
Kamil był zdruzgotany. – Kocham Kubę i nie pozwolę, by trafił do internatu.
– A co ze mną? – zapytała Nadia. – Ja dla ciebie nic nie znaczę? Wybieraj: ja czy on.
– On – odparł Kamil bez wahania.
Nadia była wściekła. – Myślisz, że znajdziesz kogoś, kto zaakceptuje cudze dziecko? Nikt nie chce opiekować się cudzym synem!
– Skoro tak uważasz, to lepiej będzie, jeśli się spakujesz i wyjdziesz, – powiedział stanowczo Kamil.
– Jak to? Mamy przecież zaplanowany ślub za tydzień!” – odparła Nadia, próbując go przekonać do zmiany zdania.
– Nie będzie żadnego ślubu. Pakuj się, masz godzinę – powiedział Kamil i wyszedł.
Po wyjściu odebrał Kubę ze szkoły, a potem razem poszli do parku na lody. Chłopiec, czując napięcie w powietrzu, zwrócił się do ojca:
– Tato, czy nie musisz teraz zajmować planowaniem ślubu z ciocią Nadią? – zapytał Kuba.
– Nie, synu. Nie będzie ślubu. Cieszysz się, że ciocia Nadia nie będzie z nami mieszkać?
– Tak, tato – odpowiedział z uśmiechem Kuba. – Nie lubiłem jej. Wydawało mi się, że i ona mnie nie lubi i że jej przeszkadzam.
– Nie martw się synku, znajdziemy kogoś, kto pokocha nas obu.