Pracowałem na dobrej, państwowej posadzie i miałem wkrótce awansować. Tego dnia z uśmiechem na twarzy wracałem do domu, ponieważ mój dzień był wspaniały – wszystko szło gładko w pracy, koledzy nawet podarowali mi prezent z okazji zapowiedzianego awansu. Planowałem zaprosić żonę na romantyczną randkę. „Teraz wrócę do domu, pewnie żona będzie zmywać naczynia albo czytać dzieciom bajki, a ja ją zaskoczę i zaproszę do ekskluzywnej restauracji” – pomyślałem. Jednak gdy wszedłem do domu, nagle się zmieszałem. W kuchni siedziała moja „ukochana” teściowa.
– Ooo, zięć już wrócił. Co się dzieje? Jakiś podejrzany blask od ciebie bije, czyżby znów cię awansowali? – zapytała teściowa.
– Tak, awansowali mnie – wzdychając odpowiedziałem, a potem przez głowę przeszła mi myśl: „Kiedy ona wreszcie pójdzie do siebie? Przecież ta kobieta mnie wykończy”.
– Opowiedz mi o pracy, co tam u was nowego w urzędzie? – nie dawała za wygraną teściowa.
– Kochanie, szykuj się! Idziemy do restauracji – zawołałem do żony.
– Och, świetnie! W takim razie ja też się szykuję. Gdybyś mi wcześniej powiedział, to bym wzięła ze sobą swój świąteczny strój – rzekła teściowa.
– Mamo, nie odbieraj tego personalnie, proszę cię, ale pójdziemy sami. Chciałem zabrać moją żonę na randkę.
– Jak to? Jesteśmy przecież rodziną, a w domu nie ma nic do jedzenia. Nie będę głodować. Pojadę z wami i spędzimy razem czas jako rodzina.
– Mamo, nie opowiadaj głupstw, przecież lodówka jest pełna jedzenia, wczoraj robiliśmy zakupy. Możesz sobie coś przygotować. Chcę spędzić czas tylko z żoną – ledwie się powstrzymywałem, żeby nie zareagować ostrzej.
– Czyli uważasz, że ci przeszkadzam, tak? Jak tylko dostaniesz nową posadę, od razu wyjdziesz z ustawą zabraniającą teściowym przychodzić do zięcia. Wszyscy faceci mężczyźni ci wdzięczni.
– Kochanie, jestem gotowa. Idziemy? – spytała żona.
– Tak, chodźmy – odpowiedziałem żonie, zupełnie ignorując ostatnią wypowiedź teściowej.
Poszliśmy do restauracji, a teściowa pozostała w mieszkaniu. Gdy wróciliśmy, zastaliśmy u nas sąsiadkę, która zameldowała, że położyła dzieci spać na prośbę teściowej. Moja kochana teściowa najwyraźniej zrozumiała, że nie może wpadać do nas bez zapowiedzi i ulotniła się pod naszą nieobecność. Następnego dnia zadzwoniła do mojej żony i oznajmiła jej, że nie zamierza się ze mną widywać i przeprosiła ją, że nie będzie już u nas częstym gościem. Cóż, nie będziemy płakać.
A Wy, macie problem z nadmiernymi wizytami teściowych?