Rok przed wyjazdem do Włoch, w wieku 48 lat rozwiodłem się z żoną po przeżyciu z nią 18 lat małżeństwa. Mimo tego przez brak pieniędzy na dwa oddzielne mieszkania nadal mieszkaliśmy wspólnie . Ona w jednym pokoju, ja w drugim.
Przestało nam się układać już po kilku latach, jednak wtedy na świecie była już nasza córka. Dziś ma już własną rodzinę i mieszka razem z mężem oraz dziećmi kilka kilometrów od miasta. Oboje są bardzo zaradni i pracowici. Świetnie się dogadują, bardzo dobrze im się układa. Niestety mnie i mojej byłej żonie małżeństwo nie wyszło nawet w połowie tak dobrze.
Po dwunastu miesiącach od rozwodu podjąłem decyzje o podjęciu pracy jako kierowca we Włoszech. Propozycja padła od mojego brata, który szukał akurat ludzi do pracy w swojej firmie. Miałem wątpliwości z powodu swojego wieku i stanu zdrowia, lecz zdawałem sobie sprawę, jak trudno w Polsce znaleźć równie dobrą ofertę pracy. Stwierdziłem, że już nic mnie nie trzyma i może to być najlepszy krok, jaki mógłbym teraz zrobić.
Z żoną kontakt prawie całkowicie zanikł na jakiś czas. Cieszyłem się z tego, ponieważ odpocząłem psychicznie od rodzinnych problemów.
Praca była ciężka, czasem miałem dość. Ostatecznie wytrzymałem dłużej, niż zakładałem. Po prostu przyzwyczaiłem się do wysiłku oraz miejsca. Zaczęło mi się tam nawet podobać. Bardzo odpowiadała mi ta praca również ze względu na możliwość poznawania nowych miejsc podczas wykonywania codziennych obowiązków służbowych.
Po roku wróciłem do Polski na urlop. Szybko zacząłem tego jednak żałować.
W domu panował chaos, porozwalane ubrania, w kuchni sterta nauczyć a w lodówce resztki jedzenia. Była żona zaskoczona moim widokiem, jeszcze tego samego dnia posprzątała w mieszkaniu. Wieczorem wystrojona, z uśmiechem na ustach zrobiła kolację. Ale najbardziej zaskakujące były przeprosiny. Czułem, że to jej kolejna gra. Moja żona nigdy nie robiła nic bezinteresownie. Tym razem również chciała pieniędzy na swoje długi. Wiedziałem o jej kłopotach od wspólnych znajomych. Nadal miała problemy z hazardem, właśnie to rozwaliło nasze małżeństwo.
Słuchając jej próśb oraz pustych obietnic po raz ostatni zrozumiałem jedno – decyzja o wyjeździe za granicę pozwoliła mi raz na zawsze uwolnić z toksycznej relacji z kobietą, której prawie nie znałem mimo życia tyle lat razem pod jednym dachem. Przez ten cały okres byłem ciągle oszukiwany.
W duchu ucieszyłem się, że to już za mną. Nie musze przeżywać tego, co przez tyle lat przyprawiało mnie o stres. Uświadomiłem jej szybko, że nie zamierzam jej więcej pomagać ani dłużej dzielić wspólnego mieszkania.
Wyjazd do Włoch pomógł mi po tym wszystkim odbudować poczucie własnej wartości. Gdybym został, nigdy nie zerwałbym tej toksycznej relacji. Dziś wiem, jak ważna to była decyzja i nareszcie jestem wolnym człowiekiem.