– Byłam już u kilku prawników, ale wszystko na próżno. Skoro córka przed śmiercią wszystko przepisała na swojego męża, to nie mam już żadnych praw do tej nieruchomości. Jeden z prawników poradził mi, żebym porozmawiała ze swoim zięciem, ale wiem, że on mi nie odpuści i pewnie cieszy się, że zostałam z niczym, tym bardziej, że nigdy nie mieliśmy jakiś najlepszych relacji. A córka mnie zdradziła! Zostawiła starą matkę z niczym!- płacze prawie 60-letnia Grażyna.
Córka kobiety zmarła niedawno na raka. W chwili śmierci miała zaledwie 40 lat. Ojciec Marzeny również zmarł na raka, być może to jakaś dziedziczna przypadłość.
Rodzice Marzeny rozwiedli się, gdy ta była jeszcze uczennicą. Mimo rozwodu, ojciec miał stały kontakt z córką, uczestniczył w jej życiu i pomagał jej finansowo. Był człowiekiem zamożnym, więc miał takie możliwości. Pomógł Marzenie zdobyć wykształcenie, dzięki któremu kobieta potem zdobyła świetną pracę. Kiedy kobieta wychodziła za mąż, ojciec w ramach prezentu urodzinowego podarował jej klucze do mieszkania, które dla niej kupił na nową drogę życia.
Po śmierci ojca Marzena otrzymał jego dziedzictwo, ponieważ była jedyną spadkobierczynią. Oczywiście druga żona ojca też trochę dostała, ale większość majątku przypadło córce. W wyniku tego stała się się właścicielką kolejnego mieszkania i domku letniskowego poza miastem, który był w pełni wyposażony.
Marzena zaczęła pomagać matce finansowo, gdy tylko sama w pełni już zarabiała. Kiedy córka otrzymała spadek, Grażyna natychmiast zaczęła korzystać z domku letniskowego. Córka nie miała nic przeciwko temu, ponieważ razem z mężem nie lubiła zajmować się domkiem oraz działką, na której stał. Ani razu tam nawet nie przyjechali, aby zięć nie spotkał się z teściową i nie było jakiejś kłótnia.
– Mój zięć jest przebiegły i wiem, że tak naprawdę nigdy nie doceniał mojej córki, a ślub wziął tylko dlatego, bo wiedział, że ma bogatego ojca, który zawsze da im pieniądze. Wcale jej nigdy nie kochał! – lamentuje teściowa.
Grażyna nigdy nie zmieniła swojego zdania na temat zięcia. Jeszcze przed ślubem córki mówiła, że jest przeciwna takiemu kandydatowi na zięcia. Teściowa była pewna, że skoro zięć pochodzi z dużej rodziny, to liczy teraz na lekkie i wygodne życie. Jednak bez względu na to, czego by nie mówiła, do ślubu i tak doszło.
Marzena była zszokowana wybrykami matki, ponieważ jej mąż nie dawał żadnych powodów do takich oskarżeń i wątpliwości. Kiedy zięć był już zmęczona ciągłym dokuczaniem ze strony teściowej, całkowicie przestał się z nią komunikować. Ta mimo tego wciąż go o wszystko oskarżała i tryskała nienawiścią. Przez 15 lat małżeństwa swojej córki Grażyna nie potrafiła zaakceptować męża.
Wnuki też jej nie interesowały. Bardzo rzadko się z nimi widywała i jeśli już to robiła, to tylko z inicjatywy córki. Stopniowo wizyty te zostały zredukowane do minimum, ponieważ nawet Marzena zdała sobie sprawę z tego, że jej matka jest wobec nich obojętna. Marzena, Łukasz oraz ich dzieci żyli sami, ale kobieta i tak wciąż wysyłała swojej matce pieniądze.
To za jej pieniądze matka chodziła do prywatnych lekarzy, płaciła za czynsz i kupowała jedzenie. Jeśli pojawiły się jakieś dodatkowe koszty, to córka zawsze brała je na siebie. Kiedy za to córka zachorowała, bardzo ciężko żyło się jej rodzinie, ale matki to nie obchodziło.
Dopiero po śmierci córki Grażyna dowiedziała się, że Marzena przepisał całe dziedzictwo swojemu mężowi. Od teraz dwa mieszkania, domek letniskowy, samochody i firma należały do zięcia… Grażyna została sama w swoim dwupokojowym mieszkaniu i musiała od teraz żyć ze swojej emerytury. Oczywiście, po tylu latach zaniedbania i regularnego dokuczania zięć na pewno jej nie pomoże. Sama jest sobie jednak winna i będzie musiała stawić czoła starości w samotności i ubóstwie. Nawet wnuki nie będą chciały odwiedzać babci.
Co o tym sądzicie?