Dorota cieszyła się pyszną kawą i chwilą spokoju, gdy nagle dołączył do niej przy stoliku nieznajomy mężczyzna. Poznali się i Piotr okazał się bardzo miły, a po świetnie spędzonym popołudniu, chłopak zadzwonił następnego dnia. Spotkali się jeszcze kilka razy, a potem zostali parą. Dorota czuła się z nim bardzo dobrze i komfortowo, wydawało jej się, że to przeznaczenie i miłość na całe życie. Po roku związku Piotrek się oświadczył, a Dorota zgodziła się bez namysłu. Wkrótce po oświadczynach dowiedzieli się o ciąży, z czego Dorota była bardzo zadowolona. Kiedy powiedziała tę wspaniałą wiadomość teściowej, ta nie zareagowała w żaden sposób – na jej twarzy nie drgnął nawet mięsień. Nie było ani radości, ani smutku, kompletnie nic.
Dorota była wtedy bardzo zdziwiona, przecież chodziło o pierwszego wnuka… Ale postanowiła się tym nie przejmować i radośnie przygotowywać się do macierzyństwa. Ciąża przebiegła bardzo łatwo, przez 9 miesięcy nie miała żadnych problemów, nawet wymioty ciążowe jej nie dokuczały. Tylko poród był trudny i komplikowany. Dorota bardzo się starała, ale pod koniec wyczerpały się jej siły. Urodziła córkę i nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa jak wtedy. Jednak potem przyszedł lekarz i powiedział, że dziecko ma uszkodzoną kręgosłup i prawdopodobnie nigdy nie będzie mogło chodzić. Piotr, dowiedziawszy się, że córka urodziła się z wadą, zażądał, aby ją zostawić w szpitalu, a teściowa nie chciała widzieć wnuczki ani Doroty w swoim domu i poparła decyzję syna.
Młoda mama była w szoku z powodu takiego traktowania przez ludzi, których uważała za swoich bliskich. O porzuceniu córki nie było mowy. W tym momencie zrozumiała, że została całkowicie sama i nie ma nikogo poza swoim maluszkiem. Dziewczynkę nazwała Basią, po swojej zmarłej babci, i przeszła z nią naprawdę wiele. Odwiedzała różnych lekarzy, nie żałowała ani pieniędzy, ani sił na rehabilitację, a dzięki jej zaangażowaniu w końcu wydarzył się cud i dziewczynka wyzdrowiała. Stała się jak każde inne dziecko. Po 2 latach zadzwoniła do niej teściowa i powiedziała, że Piotr miał wypadek samochodowy i całkowicie stracił czucie w nogach, poprosiła o przyjazd i pomoc, ale Dorota nie miała już dla nich miłości. Kobieta potraktowała byłego męża tak, jak on własną córkę – stwierdziła, że kaleka nie jest jej potrzebny.