Bartek mieszkał razem z rodzicami oraz bratem Marcinem w trzypokojowym mieszkaniu. Marcin zajmował pokój z balkonem, ponieważ często wychodził tam na papierosa i tak po prostu było wygodniej, aby właśnie w tym pokoju mieszkał. W pokoju Bartka drzwi wychodziły bezpośrednio na wejście do mieszkania i tylko korytarz oddzielał dwoje drzwi, co było bardzo wygodne zarówno dla Bartka, gdy wracał do domu rano, jak i dla jego dziewczyny, gdy przyprowadzał ją do domu.
Dwa miesiące temu Marcin ożenił się, a jego żona Alicja, wprowadziła się do jego pokoju. Po niedługim czasie kobieta zapukała do szwagra z propozycją wymiany pokoi, tłumacząc, że spodziewa się dziecka i potrzebuje większego i jaśniejszego wnętrza. Skarżyła się także na wilgoć, która nie pozwala jej zasnąć. Jako kartę przetargową wykorzystała fakt, że pokój, z którego chciała zrezygnować, ma prywatny balkon. Bartek był trochę zakłopotany tą ofertą i na początku nie wiedział, co powiedzieć, ale potem opamiętał się i odmówił, starając się szczegółowo wyjaśnić powód swojej odmowy.
Wyjaśnił, że jego pokój tylko wydaje się większy, ponieważ nie ma zbyt wielu mebli, a w sypialni brata jest spore łóżko, fotel, pojemna szafa i stolik, co optycznie zmniejsza dostępną przestrzeń. Po chwili zadał Alicji pytanie, jak jej zdaniem jest możliwe, żeby dwa pokoje, które mają okna na tę samą stronę świata, miały różny poziom wilgotności powietrza i nasłonecznienia, ale ona tylko otworzyła usta i nie potrafiła odpowiedzieć.
Na koniec dodał, że Marcin, mimo ewentualnej zamiany, i tak będzie wciąż przychodził, by zapalić na balkonie, a ona będzie tam wieszała pranie, więc nie miałby prywatności, na co nie może się zgodzić. To była ostateczna decyzja. Alicja była obrażona i dąsała się, ale przynajmniej Marcin nie poszedł w jej ślady. Miejsce zamieszkania nie miało dla niego znaczenia, a obraza Alicji nie wpłynęła na relacje Bartka z bratem.