Rodzina Jarka to zawsze była mama, tata i on. Nigdy nie wyobrażał sobie, że mógłby ich stracić, ale niestety mama zmarła na raka, a ojciec zamknął się w sobie po tej tragedii i w zasadzie był nieobecny. Jarek musiał szybko dorosnąć i zająć się sobą. Ojciec nie radził sobie ze swoją żałobą i w końcu zaczął coraz więcej pić. W alkoholu widział jedyny sposób na przetrwanie. Na liście zakupów ojca codziennie była wódka, ale zapominał, że razem z synem muszą coś jeść. W rezultacie Jarek chodził głodny, brudny i zaniedbany, był tak słaby i zrezygnowany, że z nikim nie rozmawiał, ale na szczęście sąsiedzi zauważyli problem i zawiadomili opiekę społeczną. Gdy ojcu chłopaka zagrożono, że odbiorą mu dziecko na zawsze, wybłagał ostatnią szansę na zmianę.
Mężczyzna w ciągu miesiąca całkowicie się zmienił i wprowadził w zdumienie pracowników socjalnych. Wysprzątał jedzenie, chodził trzeźwy i dbał o potrzeby syna związane z jedzeniem, ubiorem i nauką. Jarek stał się znowu schludnym dzieckiem, po którym nie było widać zaniedbań. Wciąż jednak tęsknił za mamą. Pewnego dnia tata miał dla niego niespodziankę, powiedział, że przedstawi mu kogoś ważnego, była to kobieta, która jakiś czas później stała się kluczowa w życiu Jarka. Jednak jeszcze wtedy chłopiec nie umiał zrozumieć decyzji ojca, myślał, że już przestał kochać mamę, dlatego wybrał sobie nową kobietę, mimo, że obiecał zawsze ich kochać.
Nowa partnerka ojca, Sylwia, miała pomóc im pozbyć się cotygodniowych kontroli pracowników socjalnych, zająć się domem i wszystkimi obowiązkami, których nie potrafił zrobić ojciec. Po początkowych sprzeciwach, Jarek postanowił poznać tę kobietę, a kiedy ją zobaczył, od razu ją polubił. Okazało się, że miała małą córeczkę, Oliwię, którą Jarek pokochał jak własną siostrzyczkę. Po kilku tygodniach zaznajamiania, Sylwia wraz z córką wprowadziły się do domu partnera i rozpoczęli życie jak rodzina. Spędzili ze sobą szczęśliwie ponad rok, a potem ojciec Jarka pewnego dnia nie wrócił na noc do domu. Po długich godzinach stresu, nerwów i telefonów, Sylwia dowiedziała się, że jej partner miał wypadek i nie przeżył. Już następnego dnia do domu zapukali pracownicy socjalni i poinformowali, że muszą zabrać Jarka który następnie trafił do domu dziecka.
Sylwia ze łzami w oczach obiecała chłopcu, że po niego przyjedzie i się nim zaopiekuje. Zanim zdążyła załatwić wszelkie długotrwałe formalności, odwiedzała Jarka w każdej możliwej chwili i obiecywała, że go zabierze do domu. Wszystko się bardzo przeciągało i chłopiec przestał mieć nadzieję, że kiedykolwiek opuści sierociniec. Ale stało się, pewnego dnia został wezwany do gabinetu dyrektora ośrodka, a tam czekała na niego Sylwia z Oliwką i uśmiechały się. Okazało się, że nie było już żadnych przeciwwskazań i mógł wrócić z nimi do domu. Chłopiec rozpłakał się i bardzo długo dziękował Sylwii, że go nie opuściła. Od tamtego dnia mówi do niej „mamo”.