„Moja biologiczna matka porzuciła mnie w domu dziecka. Nikt nie adoptował mnie w sierocińcu, więc kiedy miałam 18 lat, dostałam własne mieszkanie i zaczęłam budować swoje życie od zera. Kiedy skończyłam 19 lat, poznałam Patryka, mojego przyszłego męża, który był starszy ode mnie o 18 lat.
W tamtym czasie nie miałam przyjaciół, matki i nikt nie namawiał mnie do małżeństwa. Wyszłam za mąż. Na początku nie tylko nosił mnie na rękach, ale moja teściowa powiedziała, że ma wielkie szczęście, że ma taką cudowną synową, jak ja. Wszystko trwało, dopóki nie podpisałam dokumentów sprzedaży mieszkania. Wtedy z ukochanej synowej zmieniłam się w kogoś bezwartościowego.
A z żony… nawet nie wiem. Patryk zdradzał mnie z kobietą starszą od niego o dwa lata. Potem zostawił też swoją matkę, mówiąc, że nie uznaje żadnej kobiety poza swoją nową dziewczyną… A moja teściowa była chora. Potrzebowała stałej opieki. Zostałam, żeby z nią zamieszkać. Woziłam ją do szpitali, opiekowałam się nią.
Szczerze mówiąc, nie mam do niej żadnych pretensji.
– Kochanie, wiem, że mój syn i ja doprowadziliśmy cię do szaleństwa. Zrozumiem, jeśli zdecydujesz się umieścić mnie w domu opieki. Zrozumiem, masz prawo dokonać własnego wyboru. – powiedziała pewnego ranka moja teściowa.
– Tak, ty i twój syn z pewnością źle mnie potraktowaliście… ale wiesz, ja nie miałam matki. Bądź moją matką, a nie teściową. – powiedziałam i po raz pierwszy przytuliłam ją tak mocno, że nawet zaczęła płakać. Potem moje życie zaczęło się układać.
Poznałam miłego faceta. Był rozwiedziony, nie miał dzieci. Przedstawiłam go mojej teściowej. Później Kacper mi się oświadczył. Niedawno na naszym progu pojawił się Patryk. Przyszedł do swojej matki, która jest już w dziewiątej dekadzie życia, upadł na kolana i powiedział, że nie ma gdzie mieszkać, a matka ma obowiązek zapewnić swojemu dziecku miejsce do życia.
– Czy ty o mnie pomyślałeś, zanim zostawiłeś mnie na pastwę losu? – zaczęła moja teściowa – Nie! A zanim zabrałeś ze sobą wszystkie moje oszczędności? Nie! Czas spłacić długi, synu – powiedziała i poprosiła syna o opuszczenie, cytuję, „domu mojej córki” (czyli mnie). Nawet zrobiło mi się go żal, ale jak mawia moja była teściowa: „Każdy ma prawo do własnego wyboru” i wygląda na to, że mój były mąż popełnił błąd w swoim wyborze.