Zawsze go kochałam. Od dnia, w którym go poznałam. Dobrze się mną opiekował, dbał o mnie, dawał mi drogie prezenty. Byłam pewna, że spotkałam najlepszego człowieka na świecie. Okazało się jednak, że to było tylko złudzenie.
Po jakimś czasie dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Choć nie było to częścią naszych planów, byłam szczęśliwa. Dla mnie było jasne, że mój mąż będzie najlepszym ojcem na świecie. Dosłownie skakałam z radości, a myśli wirowały w mojej głowie. Zadzwoniłam do niego i umówiłam się na spotkanie, poszłam do sklepu, kupiłam wino, ugotowałam pyszną kolację i czekałam na moją bratnią duszę.
Kiedy przyjechał, podzieliłam się z nim swoją radością. Gdy dowiedział się, że jestem w ciąży, był zszokowany. Wtedy właśnie pokazał swoją prawdziwą naturę. Zaczął na mnie krzyczeć, że dziecko nie może być jego. Że dziecko nie jest częścią jego planów i tak dalej… Potem wyszedł. Ja zostałam w wynajętym mieszkaniu. Próbowałam do niego zadzwonić, ale nie odbierał telefonu, więc postanowiłam pójść do jego matki. Ale, najwyraźniej, nie spodziewała się mnie. Wspierała swojego syna i powiedziała mi, że nie powinnam urodzić. Zaczęła mnie besztać, byłam zdezorientowana, nie mogłam pozbyć się dziecka.
Dziś mój syn kończy trzy lata. Jest aktywny i szczęśliwy. Żyje nam się dobrze. W tym czasie jego ojciec przyszedł tylko raz. Życie go ukarało. Powiedział mi, że wykryli u niego jakąś chorobę i nie może już mieć dzieci. Dlatego jego nowa żona go zostawiła. Dobrze mu tak, ma za swoje.
A ja i mój syn nie potrzebujemy tak obojętnego i bezdusznego męża i ojca. Dajemy sobie radę bez niego.