Kiedy moja przyjaciółka wychodziła za mąż, byłam jej druhną. Ewelina i ja znamy się od pierwszej klasy. Dorastałyśmy w tym samym mieście. Obie jesteśmy przyszłymi ekonomistkami. Znam dobrze jej rodzinę.
Eliza jest jej starszą siostrą. Jest dużo starsza od Eweliny. Jest między nimi około piętnastu lat starsza. Eliza mieszka w Finlandii i przyjeżdża do domu tylko przy rzadkich okazjach. Ojciec Eweliny to spokojny, łagodny i wrażliwy człowiek. Latem zbierał nas wszystkich i zabierał nad staw. Pływaliśmy, a on siedział na brzegu i pilnował, żebyśmy nie wchodzili za głęboko – martwił się o nasze bezpieczeństwo. My, młodzi ludzie z naszego sąsiedztwa, uwielbialiśmy go. Towarzyszył nam, gdy szliśmy zbierać jagody i grzyby, a zimą organizował nam kuligi. Krótko mówiąc, był naszym przyjacielem. Całe życie pracował jako leśniczy i nadal to robi. Rozpoznaje każde drzewo i każdego napotkanego owada. Przychodził do naszej szkoły i opowiadał nam o lesie, ucząc nas, że las należy doceniać i go chronić.
Jego żona Maja, mama mojej przyjaciółki, to również wspaniała kobieta. Jest miła i współczująca. Pracuje jako listonosz. Codziennie jeździ do centrum miasta po pocztę, którą następnie dostarcza do wioski. Wszyscy emeryci ją kochają. Niektórzy nasi znajomi marzą tylko o tym, żeby mieć takich rodziców jak Ewelina. Kiedy się urodziła, jej rodzice byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, i nadal kochają swoje dziecko i zrobiliby dla niego wszystko. Oddali by wszystko, by była szczęśliwa.
Wracając do tematu ślubu… Ewelina zaręczyła się z chłopakiem pochodzącym z bardzo inteligenckiej rodziny. Z wnukiem naszego dziekana, dobrze zapowiadającego się młodego człowieka. Patrząc na gości, nie był to ślub, a raczej spotkanie rady naukowej.
Ewelina nie zaprosiła na ślub swoich rodziców, co mnie zdziwiło. Gdy zapytałam ją o nich, pan młody sucho powiedział: „Nie będzie ich”. Na początku nie uwierzyłam im, myśląc, że żartują. Jednak po pojawieniu się w urzędzie stanu cywilnego odkryłam, że nie żartowali. Ewelina, jak się okazało, po prostu ich nie zaprosiła. Powiedziała im, że żadnego ślubu nie będzie. To będzie zwykłe podpisanie dokumentów w urzędu stanu cywilnego i niedroga impreza młodzieżowa. Oszukała swoich rodziców. Powiedziałam jej, że to, co zrobiła, jest brzydkie.
– Przynajmniej teraz nie upokarzają mnie swoją obecnością. – powiedziała moja była przyjaciółka.