Kiedy otworzyłam drzwi wejściowe do mojego domu, zobaczyłam pulchną kobietę w wieku około 50-55 lat. W pierwszej chwili pomyślałam: „Chyba pomyliła mieszkania”, a potem: „Żarty sobie robi”, ale nie znajdując ekipy filmowej, poczekałam na wyjaśnienia samej kobiety.
– Przepraszam, kim pani jest?
– No cóż, witam, jestem ciocia Teresa z Sulejowa. Jestem siostrą twojej teściowej.
Obdarzyłam kobietę niezbyt ciekawym spojrzeniem i nie odrywając od niej oczu, zadzwoniłam do mojego męża, aby sprawdzić, czy mówi prawdę. Potwierdził wszystko, a ja musiałem wpuścić nieznajomą do domu.
Okazało się, że ciotka Teresa przyjechała do Wrocławia w odwiedziny do swojej siostry, której nie widziała od ponad pięciu lat. Ponieważ moja teściowa i teść byli zajęci przeprowadzką do innego mieszkania, ciocia Teresa nie mogłaby się u nich zatrzymać. Wtedy moja teściowa, bardzo hojna kobieta, zaproponowała jej, żeby zamieszkała z nami. Nikt nie pomyślał, żeby zapytać, czy jest nam to odpowiada, ale nie o to chodzi, wyjaśnię tę kwestię z teściową później. Nawet polubiłam ciotkę Teresę. Przynosiła mi prezenty: domowe konfitury i miód. Po kolacji zrobiliśmy miejsce dla naszego gościa w salonie, na kanapie.
Rano obudził mnie pyszny zapach. Ciocia Teresa wstała kilka godzin wcześniej od nas i postanowiła upiec nam ciasto. Moje szczęście nie znało granic. Śniadanie było moim obowiązkiem, a dzięki przybyciu cioci Teresy mogłam dłużej poleżeć w moim ciepłym łóżku. Po czterdziestu minutach leżenia pod kołdrą, w końcu wstałam i poszłam do kuchni. Siedziała tam moja ciotka, mając przed sobą kawałek ciasta w talerzu.
Gdy tylko weszłam, zawstydziła się i powiedziała:
– Och, Daria, przepraszam, czy ja cię obudziłam? Właśnie robiłam czary w twojej kuchni, bo chciałam ci jakoś podziękować za gościnę.
Ciasto było przepyszne.
– Idę się szykować, niedługo przyjeżdża po mnie siostra, idziemy na Rynek.
Ogólnie nie lubię, kiedy ktoś się rządzi w mojej kuchni, zwłaszcza bez mojej wiedzy, ale bardzo polubiłam ciotkę Teresę i szczerze mówiąc, będę bardzo szczęśliwa, jeśli znów nas odwiedzi, nawet z całą rodziną. W czasie, który u nas spędziła, ciocia rozpieszczała nas plackami i zupami, nie było mowy o niewygodach ani o niczym innym. Była to bardzo miła niespodzianka, mimo, że początkowo chciałam jak najszybciej pozbyć się nieznajomej kobiety.