W wieku 28 lat Marta postanowiła po raz pierwszy pokonać swój lęk wysokości. Zdecydowała się na ten krok po najgorszej zdradzie w jej życiu: mąż zostawił ją dla jej najlepszej przyjaciółki po 6 latach małżeństwa. Cały czas myśląc o tym, Marta weszła na pokład samolotu, ciągnąc za sobą walizkę, która dawała jej się we znaki pod każdym względem.
– Dziewczyno, pozwól, że ci pomogę – usłyszała za plecami głos.
Marta odwróciła się i zobaczyła młodego mężczyznę, wyciągającego rękę po jej walizkę.
– Dziękuję, dam sobie radę – powiedziała Marta.
– Wygląda na to, że lecimy tym samym lotem, więc może będę mógł pomóc? – zaproponował ponownie.
– Powtarzam, nie potrzebuję żadnej pomocy, dam sobie radę.
Marta rozsiadła się w fotelu i zaczęła odtwarzać w głowie wydarzenia z ostatnich kilku dni.
– Cóż za zrządzenie losu! – nagle krzyknął ten sam mężczyzna, siedzący obok Marty.
– Za jakie grzechy…? – pomyślała na głos Marta.
Pięć minut wcześniej mężczyzna namówił stewardessę, żeby mógł usiąść obok swojej narzeczonej, która bardzo bała się wysokości i po raz pierwszy leciała samolotem…
– Nadal nie powiedziałaś mi jak masz na imię? – zapytał nieznajomy.
– Jestem Marta, mam nadzieję, że nasza rozmowa na tym się skończy – Marta całą sobą pokazała, że nie jest zadowolona z poznania nowego mężczyzny.
– Artur, bardzo mi miło – wyciągnął rękę, która oczywiście pozostała w powietrzu. Owszem, Marta pokazywała, że nie potrzebuje towarzystwa Artura, ale w rzeczywistości nawet poczuła się spokojniejsza, gdy mężczyzna usiadł obok niej. Przez cały lot zajmował Martę swoimi opowieściami o pierwszym locie, mówiąc, że często lata do pracy i częściej korzysta z samolotu niż z metra. Na lotnisku Marta zdała sobie sprawę, że przez cały czas lotu nie myślała o wysokości, byłym mężu ani o swojej przyjaciółce z poprzedniego dnia. Na lotnisku zobaczyła ogłoszenie o wynajmie mieszkania.
Kobieta natychmiast zadzwoniła pod wskazany numer i umówiła się na oglądanie mieszkania następnego dnia. W międzyczasie wsiadła do taksówki i pojechała do hotelu. Następnego dnia, zgodnie z ustaleniami, Marta poszła do kawiarni, gdzie miała spotkać się z właścicielem i odebrać klucze. Czekając na niego, wylała na siebie filiżankę kawy.
– Wow, co za spotkanie, widzę, że dzień nie zaczął się dobrze z rana – Artur pojawił się znikąd.
– Niech zgadnę dlaczego… – powiedziała Marta swoim zwykłym, zimnym tonem.
– Mój przyjaciel wynajmuje mieszkanie w mieście, ale jest obecnie na wakacjach. Wczoraj zadzwonił i powiedział, że wprowadza się nowa lokatorka, ma na imię Marta, a nasze miasteczko jest małe, nie ma tutaj wiele Mart, wiesz…
– Tylko tego mi było trzeba… no, daj mi klucze, co ja mogę powiedzieć.
I tak zaczął się życiowa przygoda Marty i Artura. Dwa lata temu para zalegalizowała swój związek. Marta poczuła się najszczęśliwszą kobietą na świecie, a Artur nadal nosi swoją żonę w ramionach, nawet po urodzeniu ich drugiego syna.