Moja przyjaciółka Kasia zaprosiła mnie niedawno na świętowanie rozwodu. Od dawna radziłam jej, by rozeszła się z Jackiem i w końcu podjęła decyzję o założenie sprawy. Jej mąż nie chciał dać jej rozwodu, jednak po przedstawieniu dowodów w sądzie na to, że ich małżeństwo od dawna nie istnieje, zapadła decyzja. Kasia była wolną kobietą i musiała to opić. Byłyśmy umówione na piątek na godzinę 19:00 w najlepszej restauracji w naszym mieście i szczerze mówiąc, byłam podekscytowana. Sama jestem po rozwodzie od 5 lat i nie żałuję mojej decyzji, cieszę się, że Kasia chciała ten moment dzielić właśnie ze mną.
Kasia jeszcze z biura dzwoniła do mnie i ustalałyśmy w co się ubieramy, żebyśmy obie wyglądały elegancko. Rozłączyłyśmy się, bo przyjaciółka była już prawie w mieszkaniu, a ja chciałam jeszcze się wykąpać i ułożyć włosy. Już prawie szłam do łazienki, gdy telefon znowu zadzwonił – to była Kasia. Myślałam, że zapomniała mi jeszcze o czymś powiedzieć, ale to, co usłyszałam sprawiło, że musiałam usiąść. Kaśka była załamana, w pierwszej chwili myślała, że ktoś je się włamał do mieszkania, ale później przyszła sąsiadka i przekazała jej klucze, mówiąc, że to były mąż zostawił. Jacek wyniósł wszystkie sprzęty z domu, nie zostawił nawet zasłon ani żyrandoli… Praktycznie ogołocił ich mieszkanie, bo nie mógł znieść tego, że to Kaśce sąd przyznał mieszkanie.
Zrezygnowałyśmy z kolacji w restauracji, szybko się ogarnęłam i przyjechałam do Kasi z pizzą. Dała mi przeczytać list od Jacka, w którym pisał, że zabrał z mieszkania wszystko, co należało do niego. Kasia trochę pomarudziła, a potem zaczęłyśmy się z tego śmiać. Marna zemsta mężczyzny, którego nie można się było doprosić o naprawę cieknącego kranu, a teraz wyniósł z mieszkania nie tylko telewizor, ekspres do kawy i mikrofalówkę, ale zdemontował ten kapiący kran… Nie wiem co chciał udowodnić i komu, ale dzięki niemu miałyśmy świetny nastrój przez cały wieczór. Cóż, być może urządzał nowe mieszkanie ze swoją kochanką.