Nie mogłam pozwolić, by dziecko mną rządziło.

Moja synowa nie lubi mnie od pierwszego spotkania. Nie wiem co takiego jej się nie podoba, ale już przestałam się starać wejść w jej łaski. Szanuję wybór syna i jeśli jemu jest dobrze, to dla mnie najważniejsze. Jeszcze kilka lat temu upatrywałam nadziei na polepszenie naszej relacji, gdy wreszcie pojawi się wnuk, ale znowu się zawiodłam. Paulina nie dopuszczała mnie do Leonka, jej starsza siostra i matka miały prawo się nim zajmować, a do mnie synowa nie miała zaufania. Nigdy nie dała mi go nawet potrzymać na rękach, zawsze z boku obserwowałam ich szczęście z posiadania syna.

Zdążyłam przywyknąć do lekceważącego traktowania ze strony Pauliny i cieszyłam się wnukiem na odległość, jednak pewnego dnia, tuż po skończeniu przez Leona piątego roku życia, Paulina zadzwoniła do mnie i oznajmiła, że w kolejne popołudnie przyjedzie po mnie mój syn, a ja miałam zaopiekować się Leosiem. Przez ostatnie pięć lat Paulina nawet mnie nie odwiedziła, Paweł czasem przyjeżdżał do mnie, ale sam i zawsze wtedy miałam gotowe pierogi i słoiki z bigosem. Leona widywałam tylko raz w roku, gdy wyprawiali mu urodziny, nigdy nie żałowałam na prezent dla niego, choć bolało mnie, że synowa ograniczała moje kontakty z wnukiem. Na jego czwartych urodzinach zauważyłam, że jest strasznie niegrzeczny – rzucał jedzeniem, ściągał buty, krzyczał i płakał, żeby dać mu coś, czego nie powinien dotykać. Byłam zaniepokojona, ale Paweł powiedział, że mały ma zły dzień.

Kiedy syn po mnie przyjechał dzień po telefonie synowej, zapytałam co takiego się stało, że jestem im potrzebna, nie chciałam zabrzmieć oschle, ale chyba tak wyszło. Syn posmutniał na chwilę, a potem odpowiedział, że siostra Pauliny urodziła dziecko i chcą pojechać na przyjęcie, ale woleliby nie brać Leona ze sobą. Nie wyjaśnił szczegółów, ale po chwili podziękował, że znalazłam czas. Cieszyłam się na to spotkanie, ale nie spodziewałam się, że Leon będzie tak nieznośny, Gdy tylko rodzice wyszli za drzwi, zaczął na mnie krzyczeć i żądać słodyczy, telefonu, bajek, chipsów… wszystkiego! Stwierdziłam, że podam mu owoce i poczytam książeczkę. Nie uwierzycie, ale zaczął we mnie rzucać jedzeniem i drzeć się tak, że byłam przerażona, ale nie ustąpiłam. Wtedy wyrwał mi pilot do telewizora i zagroził, że o wszystkim powie mamie. Czy to jest normalne?

Gdy tylko synowa i Paweł wrócili do domu, Leon od razu pobiegł do przedpokoju i ze łzami w oczach opowiedział matce, że byłam dla niego niedobra. Paulina wyciągnęła z szafki chipsy i dała mu, a potem zrobiła mi awanturę i kazała się wynosić. Syn wyszedł ze mną, dopiero za drzwiami mieszkania mnie przeprosił za żonę i Leona, a potem mnie odwiózł do domu. W samochodzie powiedziałam mu, że jeśli natychmiast nie zareaguje na zachowanie syna, to przyjdzie moment, że będzie za późno na jakiekolwiek wychowanie. Wiedziałam, że to wina matki, ale mój syn w tym wszystkim powinien być mężczyzną, a nie tylko ojcem.

Od tamtej pory synowa nie zadzwoniła ani razu przez dwa lata. W końcu się odezwała i zasugerowała bym wzięła Leona do siebie na tydzień wakacji, żeby mogli z Pawłem wyjechać i odpocząć. Powiedziałam, że się zastanowię, ale następnego dnia przyjechałam do nich, by sprawdzić czy zachowanie wnuka się zmieniło. Nie byłam zaskoczona widząc co z niego wyrosło, był jeszcze gorszy, niż go zapamiętałam. Odmówiłam pomocy i pojechałam do siebie, nie miałam zamiaru ryzykować kolejnych prób rozstawiania mnie po kątach przez dziecko i to w moim domu. Paulina oczywiście się obraziła, ale dla mnie to żadna różnica, bo i tak ze mną nie rozmawiała. Na szczęście z synem wciąż mam kontakt i wiem, że doskonale rozumie moją decyzję, w końcu zna swojego syna.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *