Zamieszkamy na wsi, z dala od cywilizacji! – stwierdził mąż.

Nie miałam szczęścia w życiu: moi rodzice są biedni, a mój mąż taki sam. Jednak wyszłam za mąż z miłości, a nie dla wygody, więc nie narzekam.
Po ślubie zamieszkaliśmy w domu teścia. Byłam przeciwna wspólnemu mieszkaniu, ale rozumiałam, że nie stać nas na własne mieszkanie. O hipotece można było tylko pomarzyć, bo nie byłoby pieniędzy na spłatę kredytu.

Minęły cztery lata, a my nadal tam jesteśmy. Kiedy urodziła się moja córka, w mieszkaniu zrobiło się bardzo tłoczno. Mąż pracuje, ale jego pensja to grosze. Gdyby chciał, już dawno mógłby się dokształcić i znaleźć dobrze płatną pracę, ale jest zbyt leniwy. Co więcej, twierdzi, że nie potrzebuje średniego wykształcenia, aby dostać awans. Nie chce się uczyć, bo twierdzi, że to strata czasu. Bez względu na to, jak bardzo próbuję go przekonać, on stoi przy swoim.

Niedawno zmarła babcia mojego męża, która mieszkała na wsi i zapisała swój dom Andrzejowi, czyli mojemu mężowi. O tego zaczęły się kłótnie w naszej rodzinie.
Dom jest stary i do gruntownego remontu, bo babcia nie mogła go już utrzymać w należytym stanie. Nie ma tam bezpośredniego dojazdu z miasta, trzeba się przesiadać. Oprócz jednego sklepu, nie ma tam nic. We wsi nie ma szkoły ani przedszkola, są w sąsiedniej wsi, ale trzeba byłoby dojść pieszo, bo nie mamy samochodu.

Jednak mój mąż nalega, żebyśmy się tam przenieśli na stałe.
-Widzisz, nie mamy innych opcji, więc nie ma potrzeby kombinować i kręcić nosem.
– Ale nie rozumiesz, nie możemy tam zamieszkać. Tam nie znajdziemy żadnej pracy. Z czego będziemy żyć? – Kiedy zadałam to pytanie mojemu mężowi, odpowiedział:
-Wieś nie potrzebuje pieniędzy. Co zasadzimy w ogrodzie, to będziemy jedli, poza tym będziemy hodować własne kury, świnie, krowy.

Próbowałam mu wytłumaczyć, że nie lubię życia na wsi, ale on nie chce zrezygnować z przeprowadzki. Bardzo się martwię i nie wiem co robić. Nie ma tam nawet lekarza. A jeśli dziecko zachoruje, gdzie mam się udać?

Uważam, że mąż powinien pomyśleć o innej, lepiej płatnej pracy, a nie szukać drogi najmniejszego oporu. Gdyby ogarnął się wcześniej, nie byłoby teraz problemów. Ale myśli tylko o sobie i tym, jak wymigać się od pracy. Jest już mentalnie na wsi, łowi ryby i leży na łące.

Jego rozmowy o przeprowadzce doprowadzają mnie do szału. Denerwuję się na samą wzmiankę o niej. Jego ojciec rozmawiał z nim, ale bezskutecznie. Zaproponował mu wystawienie domu na sprzedaż i kupno czegoś bliżej, ale on odmawia.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *