Pozwoliłam synowi i synowej zamieszkać u mnie. Teraz nie mogę się pozbyć teściowej syna!
– Pozwoliłam zostać u mnie, synowi jego żonie, gdy synowa jest na urlopie macierzyńskim. Muszą oszczędzać na kredyt hipoteczny, bo nie ma innego sposobu na rozwiązanie problemu mieszkaniowego! – opowiada 56-letnia kobieta.
Kobieta ma dwupokojowe mieszkanie. Miejsca jest niewiele, ale nie mogła odmówić synowi. Przed ciążą para wynajmowała mieszkanie, ale teraz nie stać ich na to. Para uważa, że jeśli nie zacznie oszczędzać, to całe życie będzie mieszkać w wynajętym mieszkaniu. Co więcej, żadne z nich nie umie racjonalnie korzystać z pieniędzy – wydają je na lewo i prawo.
– Kolejnym problemem jest to, że właścicielka mieszkania zmusiła ich do wyprowadzki. Mówi, że nie wynajmuje parom z dziećmi. Więc zamieszkali ze mną – wzdycha.
Wiktoria, synowa kobiety, uważa, że posiadanie własnego miejsca jest wręcz nierealne, ale teściowa udowadnia jej, że jest wręcz przeciwnie. Aby jakoś pomóc młodej rodzinie, kobieta wzięła na siebie wszystkie wydatki. Oszczędzają prawie wszystkie swoje zarobki i zgromadzili sporą sumę pieniędzy.
Kobieta oddała dzieciom duży pokój, pozostawiając mały pokoik dla siebie. Jest to środek tymczasowy, można to znieść. Miała nadzieję, że za kilka lat nowożeńcy będą mieli swój dach nad głową.
Nowożeńcy dostali dość przestronny pokój. Znalazło się nawet miejsce na strefę dla dziecka. Są zadowoleni ze wszystkiego i są wdzięczni matce za to, że przyjęła ich do siebie.
Problemy zaczęły się po urodzeniu ich dziecka. Syn przez pierwsze dwa tygodnie był w domu, bo wziął urlop, żeby pomóc żonie. I radził sobie ze wszystkim bardzo dobrze, jakby miał już doświadczenie z dziećmi w tym wieku. Wstawał nawet w nocy, by zapewnić żonie spokojny sen. Teściowa także aktywnie pomagała, więc młoda matka odpoczywała i nie nadwyrężała się.
Gdy tylko syn skończył urlop, żona zaczęła marudzić. Bała się samotności, bała się, że nie poradzi sobie z dzieckiem. Wyjaśnił, że nie może na niego liczyć, bo musi pracować. Co więcej, musi nauczyć się sama radzić sobie z dzieckiem. Może pomóc od czasu do czasu, ale nie na stałe.
– Nie widziałam o co to całe zamieszanie. Czy z dzieckiem jest tak ciężko? On tylko śpi i je! – teściowa dziewczyny była oburzona.
Synowa obraziła się na teściową, ale nie powiedziała ani słowa. Wiktoria znalazła jednak wyjście z sytuacji – teraz zadzwoniła do swojej matki.
– Jej matka mieszka daleko od nas, ale i tak przychodzi codziennie. Przychodzi rano i zostaje do wieczora. Pomaga synowej, ale jej stała obecność mnie wkurza. Ona i synowa biegają po mieszkaniu, wykonują prace domowe, a ja nie mogę znaleźć kąta dla siebie. Ostatnio nie mogę nawet wejść do kuchni – zamykają drzwi i rządzą się tam.
Nikt nie lubi ciągłych nieproszonych gości. Ponadto jej matka zachowuje się tak, jakby była w domu, chodzi nawet w bieliźnie!
Teściowa nie może zrozumieć, dlaczego Wiktoria nie potrafi sobie poradzić z własnym dzieckiem. Dwumiesięczne dziecko nie wymaga wiele czasu, je i śpi. I nie ma potrzeby aby zajmowało się nim tyle osób.
Matka chłopaka, nigdy nie miała bliskich relacji z jego teściową i nie jest zadowolona z jej wizyt. Nie może też jej wyrzucić, bo skandal gwarantowany.
– Myślałam, że po miesiącu czy dwóch będzie po wszystkim. Ale nie! W każdy dzień w tygodniu mamy ją od rana do wieczora. Na szczęście przynajmniej w weekendy mogę od niej odpocząć – mówi kobieta.
Próbuje rozmawiać z synem, ale on nie widzi w tym żadnego problemu. Mówi, że jeśli nie chce pomóc synowej, to żebym nie zawracała im głowy. Co więc powinnam zrobić? Może powinnam wyrzucić dzieci do domu teściowej syna i pozwolić im tam się rządzić? Po czyjej jesteś stronie? Co ty na to?