Miałam dziewiętnaście lat, kiedy urodziłam synka. Jeszcze chwilę wcześniej byłam dziewczyną znajdującą się pod opieką mamy a teraz sama zostałam mamą i żoną. Byliśmy zbyt młodzi na zakładanie rodziny, teraz to wiem. I chociaż bardzo się starałam, natłok obowiązków mnie przytłaczała a mąż zdecydowanie nie dorósł do roli ojca i męża.
Po pół roku takiego życia jedyne o czym marzyłam to gorąca kąpiel w wannie zamiast szybkiego prysznica, zjedzenie spokojnie posiłku i wypicie kawy, dopóki jest jeszcze ciepła. Nawet wieczorem nie miałam czasu, bo syn nie potrafił zasnąć bez mojej obecności. Musiałam koło niego leżeć dopóki nie zasnął. Mąż nie pomagał mi w żadnym aspekcie życia domowego.
Któregoś wieczora, kiedy Darek jak zwykle leżał ze słuchawkami na uszach i grała w jakąś gierkę, a ja właśnie uspałam dziecko, podeszłam i poprosiłam go szeptem, żeby zwrócił uwagę na syna.
– Darek, chcę iść wziąć kąpiel, nie będzie mnie z pół godziny. Proszę cię, jeżeli Bartuś się obudzi, zajmij się nim. Chcę odpocząć, bez biegania co pięć minut do dziecka. Słyszysz mnie?
– Tak, jasne. Nie ma sprawy. – usłyszałam odpowiedź i bardzo się ucieszyłam.
Zanurzyłam się w ciepłej wodzie i oddałam rozkoszy kąpieli. Nie minęło dziesięć minut, jak usłyszałam płacz. Próbowałam zamknąć oczy i udawać, że nie słyszę, jednak nie było to proste. Policzyłam w myślach do dziesięciu i zaczęłam wołać do męża. Nie słyszał mnie, pewnie z powrotem nałożył słuchawki. Poczułam w gardle gulę rozżalenia. Czy prosiłam o tak wiele? Chciałam dla siebie tylko marne pół godziny.
Kiedy wybiegłam z łazienki, mój syn stał w łóżeczku i płakał. Poniosły mnie trochę nerwy i zaczęłam wyklinać na Darka. Kiedy w końcu dotarły do niego moje krzyki, niewiele myśląc mąż zamachnął się i mnie uderzył. Upadłam na podłogę i płakałam z bólu. A on, jakby nigdy nic, włożył słuchawki i wrócił do grania.
Nie wiem, jak długo siedziałam i płakałam ale potem bardzo bolała mnie głowa. Położyłam synka do łóżka i wróciłam do łazienki. Woda była już zimna. Wziąłem szybki prysznic i poszłam spać.
Żyłam z Darkiem jeszcze przez sześć lat. Nie miałam nawet komu się pożalić na swój los. Znosiłam w samotności jego znęcanie się nade mną i myślałam nad tym, jak od niego odejść. Darek szantażował mnie dzieckiem, twierdził, że odbierze mi syna, jeżeli go zostawię. W końcu jednak takie życie było nie do zniesienia. Chciałam lepszego losu dla mojego dziecka. Wystąpiłam o rozwód.
W sumie za taki los mogę mieć pretensje tylko do siebie. Wiedziałam jaki jest Darek jeszcze przed ślubem. Zaszłam w ciążę i bałam się, że rodzice każą mi się pozbyć dziecka, jeżeli będę sama. A później zaciskałam zęby i pozwalałam się bić, byleby nikt nie wiedział, że wszystko poszło nie tak.
Żałuję, że spędziłam tyle lat z tym człowiekiem. Żałuję, że nie zaryzykowałam wcześniej i bałam się nieznanego.
Teraz, gdy wreszcie mam normalne życie, mogę śmiało Wam powiedzieć, dziewczyny, żebyście się nie bały samodzielnego życia. Współczesny świat daje nam wiele możliwości. Nie musicie znosić upokorzeń i cierpieć w milczeniu. Tak, macierzyństwo w pojedynkę jest trudne. Jednak perspektywa spokojnej przyszłości rekompensuje wszystkie wysiłki. Przyszłość jest w Waszych rękach.