Byłem wtedy akurat na zleceniu, gdy żona zadzwoniła do mnie z tą wiadomością. Po słowie „rodzę” zaczęły mi się trząść ręce, ale dość szybko pobiegłem do samochodu, usiadłem za kierownicą i zacząłem jechać w kierunku szpitala.
Chciałem na miejscu być jak najszybciej, dlatego pędziłem dość szybko. Pech chciał, że popsuło mi się auta. Kiedy spanikowany wysiadłem z niego na poboczu, zatrzymała się przy mnie policja. Myślałem, że pewnie chcą mi dać mandat, dlatego zanim cokolwiek powiedzieli, wyjaśniłem im całą sytuację. Wtedy policjanci powiedzieli do mnie:
– Proszę wsiadać! – i włączyli koguta.
W szpitalu byliśmy już po 10 minutach, bo wszyscy nam po drodze ustępowali. W dowód wdzięczności chciałem im wręczyć pieniądze, ale ich nie wzięli i byli moją propozycją wręcz oburzeni. Bardzo im dziękuję za to, co dla mnie zrobili!