Starałem się utrzymywać odpowiednie relacje z teściami, ale zeszłej zimy zdałem sobie sprawę, że to niemożliwe, a w dodatku bezsensowne. Miało to miejsce tuż po tym, kiedy żona urodziła córkę. Było nam bardzo ciężko, tym bardziej, że ja musiałem pracować, a żona mogła ledwo się ruszać.
Kiedy dziecko miało miesiąc, odwiedzili nas goście, którymi była siostra żony wraz z mężem. Nie byłem zachwycony tym pomysłem, ponieważ i bez nich mieliśmy dość kłopotów i obowiązków. Postanowiłem jednak się nie odzywać i nie robić żadnych wyrzutów, chociaż zrozumiałem, że w tej sytuacji nie będziemy mogli ich ugościć tak, jak zawsze.
Musiałem przyjechać po nich na dworzec, a żona w tym czasie szybko zabrała się do gotowania obiadu. Goście po przyjeździe na miejsce od progu usiedli przy stole.
Przyjechali z pustymi rękami, nawet grzechotki dla dziecka nie kupili! Po zjedzeniu obiadu poprosili o pościelenie im łóżka, ponieważ byli zmęczeni podróżą.
Rano wstałem o 6 rano, żeby zrobić im śniadanie, aby żona nie musiała się zrywać i tego robić. Zjedli śniadanie i wyszli pozałatwiać swoje sprawy, ale nie posprzątali po sobie, nawet nie włożyli talerzy do zlewu. W kuchni był bałagan. Oczywiście nie usłyszałem ani słowa wdzięczności za przygotowany posiłek. Tak sytuacja wyglądała przez cały ich pobyt.
Mąż szwagierki był chyba najgorszy, bo nawet łóżka nie chciał po sobie pościelić i ja musiałem to po nim to robić mimo, że był dorosłym mężczyzną i miał ręce i nogi. W sumie cały ich pobyt przebiegał jak w pięciogwiazdkowym hotelu.
Czwartego dnia z żoną zasiedliśmy sami do kolacji i nie czekaliśmy na nich, ponieważ bardzo się i tak już spóżniali. Myśleliśmy, że zjedzą na mieście. W końcu wrócili do domu z pełnymi torbami wszelkiego rodzaju przekąsek i piwa. Niestety, nie pomyśleli o tym, że mogliby kupić nam chociaż chleb, który i tak zjedliby na śniadanie.
Wsypali zawartość zakupów do misek i poszli do salonu obejrzeć film. Nikt ani mnie, ani żony niczym nie poczęstował. Wtedy moja cierpliwość się skończyła i powiedziałem siostrze żony wszystko, co o nich myślę i o tym, jak się zachowują. Oni zaczęli wtedy na mnie krzyczeć i mówić, że nie mam prawa ich oceniać.
Wściekłem się i powiedziałem, że do jutro ma ich tutaj nie być. Byłem tak wściekły, że nawet moja własna żona mnie nie poznawała.
Wyjechali, ale niesmak pozostał. Zarówno siosta żony z rodziną, jak i nasi teściowie się z nami nie kontaktują – uważają, że podle potraktowaliśmy ich córeczkę wystawiając ją z mężem za drzwi.