Ktoś zaczął inwestycję w miejscu opuszczonego domu na moim osiedlu. Mieszkańcy prześcigali się w wymyślaniu historii dotyczących inwestora, a prawda okazała się oczywista.

Mieszkam razem z rodzicami na osiedlu domków jednorodzinnych w malutkiej miejscowości, z której ludzie częściej się wyprowadzają niż napływają nowi mieszkańcy. Przy mojej ulicy, odkąd byłam dzieckiem, stał niewykończony dom, a w zasadzie to tylko jedno piętro ze stropem. Mama mi opowiadała, że budował go jakiś samotny człowiek, ale nazwiska nie umiała sobie przypomnieć. Te człowiek najprawdopodobniej nie miał pieniędzy na dokończenie budowy, ale nikt znajomy nie zna jego historii. Moje osiedle jest z lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia, więc domy nie są zbyt nowoczesne, ale przynajmniej są jednolite stylem i ma to swój klimat.

Kilka miesięcy temu, gdy wracałam z pracy zauważyłam, że przy opuszczonym domu coś się zaczyna dziać. Na podwórku stał ciężki sprzęt i kręciło się sporo mężczyzn w roboczych kombinezonach. Następnego dnia, po budynku zostały tylko fundamenty i wyglądało na to, że będziemy mieć nowych sąsiadów. Na tablicy informacyjnej widniało nazwisko inwestora, ale nikomu z najbliższej okolicy nic ono nie mówiło. Prace posuwały się do przodu z każdym dniem, a po miesiącu w miejscu poprzedniej ruiny, stał piękny nowoczesny dom w surowym stanie. Przez kolejne dwa miesiące budynek został pokryty dachem, miał gotową elewację i powoli wnoszono do niego meble. A my wciąż nie poznaliśmy nowych sąsiadów.

Przez ten czas ludzie zaczęli tworzyć różne możliwe warianty plotek o tym, komu i w jakim celu ten dom jest budowany. Jedną z moich ulubionych była historia, zgodnie z którą dom miał być zamieszkiwany przez rodzinę, zmuszoną do zmiany tożsamości, bo byli ścigani przez groźnych przestępców. Największa liczba mieszkańców osiedla wierzyła w wersję, że to dom, wybudowany na potrzeby kręcenia jakiegoś serialu telewizyjnego. Historie wciąż się zmieniały, ale wszystko kręciło się wokół wyjaśnienia zagadki, dlaczego nikt jeszcze nie widział właścicieli.

Kiedy wszystkim znudziło się wymyślanie historii i zainteresowanie tajemniczymi sąsiadami ucichło, nagle tajemnica się rozwikłała. Pewnego wieczoru pod dom zajechał zwykły samochód, z rodzaju takich, na które nikt nie zwraca uwagi. Wysiadł z niego przeciętny człowiek niewiele starszy od moich rodziców i otworzył drzwi po stronie pasażera, którymi wysiadła kobieta, mniej więcej w jego wieku. Pewnie nawet bym tego nie zauważyła, ale akurat wracałam piechotą z osiedlowego sklepu. Jestem bardzo towarzyską osobą, więc bez zastanowienia podeszłam się przywitać.

Nowo poznani ludzie okazali się właścicielami domu. Zaprosiłam ich do nas na kawę kolejnego dnia i okazało się, że złapali dobry kontakt z moimi rodzicami. Do dziś odwiedzają się wzajemnie i mogą liczyć na sąsiedzką pomoc. A w dodatku nasz nowy sąsiad okazał się tym samym człowiekiem, który lata temu rozpoczął tu budowę domu. Niestety zabrakło mu pieniędzy i postanowił wyjechać za granicę w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Chciał tam zostać tylko kilka lat, zgromadzić oszczędności i dokończyć budowę domu, ale poznał tam żonę i plany się zmieniły. Jednak na emeryturze znowu zapragnął mieć dom i wrócić w swoje rodzinne strony, a żona, której zależało na szczęściu męża, zgodziła się przeznaczyć część oszczędności ich życia na budowę domu.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *