Kiedy wróciłem z pracy w piątek, moja żona zakomunikowała mi, że następnego ranka wybiera się do swojej matki. Ponoć potrzebowała pomocy przy obsłudze nowego telefonu, jednak podejrzewałem, że powód musi być inny.
W sobotę rano moje podejrzenia okazały się słuszne, teściowa chciała przypomnieć mojej żonie, że jej siostrzenica, Amelia, obchodzi w tym dniu urodziny i zapytać czy ma dla niej jakiś prezent. Moja żona nie potrafi oszczędzać pieniędzy, każdą wypłatę wydaje na własne przyjemności, nie dokłada się do czynszu ani rachunków. Nie przeszkadza mi to, dopóki zarabiam wystarczająco, by utrzymać naszą rodzinę i co miesiąc odłożyć kilkaset złotych. Wolę nic nie mówić, niż narażać się na codzienne awantury. Poza tym, uważam, że moja żona dobrze lokuje pieniądze, bo zawsze wygląda pięknie, jest elegancka i do tego inteligentna.
Powyższe tłumaczy, dlaczego nigdy nie ma pieniędzy na dodatkowe wydatki, takie jak prezenty dla siostrzenicy. Nigdy nie odmawiam żonie pożyczki, kiedy brakuje jej na coś ważnego, ale jeśli chodzi o wydatki na jej matkę i siostry, udaję, że nie mam ani grosza.
Na szczęście pamiętałem, że Amelia ma dziś urodziny i zdążyłem kilka dni temu kupić dla niej skromny drobiazg. Wpadłem jak wiatr, złożyłem życzenia Amelce i wręczyłem prezent, ale nie zostałem na przyjęciu, bo nie dogaduję się z teściową i wolałem nie psuć atmosfery. Matka mojej żony nie może znieść tego, że chcę fundować jej zachcianek, na które córce brakuje pieniędzy ani nie chcę zajmować się siostrzeńcami. Raz się zgodziłem podjąć opiekę nad dwójką dzieci siostry mojej żony, to miało być tylko na czas „szybkich zakupów” w sobotę rano. Niestety okazało się, że byłem zmuszony siedzieć z nimi do późnego wieczora, przez co nie poszedłem na firmową imprezę z okazji zmiany szefa i trochę mu podpadłem. Kedy ośmieliłem się poskarżyć szwagierce, że zbyt długo nie wracała, stwierdziła, że jestem bezczelny i egoistyczny. Już nigdy nie zgodziłem się im pomóc.
Moja małżonka nie wróciła z przyjęcia sama, razem z nią do domu wtoczyli się jej krewni – matka, siostry z mężami i wszyscy siostrzeńcy. Teściowa od progu zawołała dumnie, że są urodziny Amelii i postanowiła, że wnuczka musi dostać laptop. Oczywiście mieli już wybrany model za 4 tysiące złotych, oznajmiła mi tylko, że muszę się dołożyć do prezentu, równo dziewięćset złotych. Nie wiem po co dziesięciolatce taki drogi sprzęt, ale nie miałem nic do powiedzenia. Pokazali mi na stronie internetowej sklepu ten konkretny laptop i coś mi zaświtało w głowie – jestem przekonany, że właśnie taki komputer widziałem w salonie u matki Amelii jeszcze dwa tygodnie temu. Dziwny zbieg okoliczności.
Oczywiście nie dołożyłem ani złotówki, tłumaczyłem, że dałem już prezent Amelce. I zaczęło się… od własnej żony usłyszałem, że jestem skąpy, na co zawtórowali jej krewni. Wziąłem Amelię na bok, włączyłem swój komputer i wspólnie wybraliśmy używany sprzęt w rozsądnej cenie, który jej się podobał i w pełni odpowiadał potrzebom dziecka w podstawówce.
W ciągu pięciu minut dokonałem zapłaty i oznajmiliśmy zebranym, że laptop został zakupiony. Amelka była przeszczęśliwa, natomiast reszta rodziny się oburzyła, bo przecież miałem im oddać pieniądze, a nie wydać je na prezent. Pierwsza odezwała się teściowa:
– Kto Cię prosił o kupno laptopa? Masz oddać pieniądze, żałujesz swojej żonie na wydatki! Daj mi w tej chwili te dziewięćset złotych, te pieniądze należą się mojej córce!
– Kto Cię prosił o kupno laptopa? Masz oddać pieniądze, żałujesz swojej żonie na wydatki! Daj mi w tej chwili te dziewięćset złotych, te pieniądze należą się mojej córce!
Kiedy teściowa zaczęła grzebać w mojej kurtce w poszukiwaniu portfela, spojrzałem tylko w kierunku żony i wycedziłem przez zęby, żeby natychmiast wszystkich wyprosiła. Nie spodziewałem się, że mnie posłucha, ale widocznie też miała dość swojej rodziny, po pięciu minutach krzyków i przepychanek zostaliśmy w domu sami. Po tej sytuacji jestem jeszcze bardziej przekonany, że moja żona właściwie wydaje swoje pieniądze – lepiej, że wydaje je na siebie niż miałaby finansować zachcianki matki i sióstr. W przeszłości często zdarzało się, że jadąc w odwiedziny do rodziców, moja żona musiała kupować produkty na obiad, na który została zaproszona.
Rozmyślałem ostatnio, czy nie lepiej było wyjść za kobietę wychowaną w domu dziecka… Czy każdy mąż musi zawsze mieć problematyczną teściową?
Rozmyślałem ostatnio, czy nie lepiej było wyjść za kobietę wychowaną w domu dziecka… Czy każdy mąż musi zawsze mieć problematyczną teściową?