Bardzo się wstydzę, że mam takie dzieci. Co roku wyjeżdżają na zagraniczne wakacje, a ja muszę oszczędzać nawet na jedzeniu i żadne z nich nie chce mi pomóc.

Bardzo się wstydzę, że mam takie dzieci. Co roku wyjeżdżają na zagraniczne wakacje, a ja muszę oszczędzać nawet na jedzeniu, szczególnie kiedy choruję i żadne z nich nie chce mi pomóc!

Moja żona zmarła pięć lat temu. Mieszkam teraz sam, ponieważ syn i córka są już dorośli. Przez całe życie ciężko pracowaliśmy, aby zapewnić im możliwość kształcenia się, kupić im mieszkania, a potem dołożyć dzieciom do opiekunek dla swoich dzieci. Ledwo wiążę koniec z końcem, bo moja emerytura jest niewielka, dlatego staram się dorabiać jakimiś dorywczymi zajęciami, które mogę wykonywać z domu (często haftuję na zamówienie), bo ledwo starcza mi na elementarne, ludzkie potrzeby. Kiedy choruję, muszę nawet oszczędzać na na jedzeniu, żeby mieć na leki. Pewnego dnia mój sąsiad i ja zaczęliśmy rozmawiać o naszej sytuacji finansowej i wtedy przyznał mi się, że pomagają mu dzieci: kupują mu jedzenie, leki i inne niezbędne rzeczy. Wtedy zrobiło mi się nieswojo, ponieważ moje dzieci nigdy nie zaoferowały mi pomocy.

Wstydzę się prosić ich o cokolwiek, bo rozumiem, że muszą wychować swoje dzieci i zapewnić im jakiś byt. Chociaż nie żyją bardzo biednie – co roku wyjeżdżają na zagraniczne wakacje i wypoczywają w drogich kurortach. Kiedyś poprosiłem ich, aby pomogli mi zapłacić za mieszkanie komunalne, ponieważ ono i tak kiedyś będzie ich, więc chyba raz mogą pośrednio się do niego dołożyć. Syn udawał, że nie rozumie tej prośby, a córka powiedziała, że z trudem płaci już za swoje mieszkanie. Zarówno syn, jak i córka mają własne samochody, którymi codziennie dojeżdżają do pracy. To było dla mnie bardzo bolesne, ponieważ mają pieniądze na paliwo, które obecnie jest bardzo drogie, ale nie są w stanie mi chociaż raz w życiu pomóc.

Poświęciłem im całe życie! Córka co miesiąc kupuje sobie nowe rzeczy, a wnuczka jest bardzo rozpieszczana: jej kieszonkowe jest większe niż moja emerytura. Ogólnie o synu nie ma nawet co mówić, bo jest pod pantoflem żony i nawet, gdyby chciał pomóc, to by mu na to nie pozwoliła.

Siedzę smutny i przypominam sobie czasy, kiedy wraz z bratem pomagaliśmy swoim rodzicom, ponieważ byliśmy im wdzięczni za wychowanie i dziękowaliśmy im za wszystko. Nigdy nie odwiedzałem ich z pustymi rękami. Wraz z bratem remontowaliśmy im mieszkanie, ponieważ na emeryturze nie było ich na to stać. Żadne z rodziców nam tego nie sugerowało. Sami wiedzieliśmy, że jest to konieczne i potrzebne. Ja najwyraźniej nie byłem w stanie prawidłowo wychować moich dzieci.

Już sobie nawet myślałem, że gdyby dzieci zabrały mnie do siebie, robiłbym wszystko w domu, pomagał im w obowiązkach, ale także finansowo, bo wtedy przecież mógłbym wynając mieszkanie i mieć dodatkowe pieniądze. Niestety, oni tego nie sugerują, a ja boję się o to zapytać, bo raczej znam ich odpowiedź. Z żoną odkładaliśmy całe życie na później, bo uważaliśmy, że naszym obowiązkiem jest pomaganie dzieciom, więc daliśmy z siebie wszystko. Teraz na stare lata dostałem taką wdzięczność!

A ty pomagasz swoim rodzicom?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *