Przyjechałem do dzieci, a w mieszkaniu było pełno ludzi. Okazuje się, że teściowa syna zwaliła się im na głowę z synem i nie zamierzali wyjechać

Razem z żoną mamy własne mieszkanie w centrum miasta. Jest świeżo wyremontowane i wpompowaliśmy w nie naprawdę sporo pieniędzy. Dzięki temu, że oboje z żoną pracowaliśmy w jednej z fabryk, w czasach komunizmu dostaliśmy przydział na mieszkanie i dzięki temu staliśmy się właścicielami przestronnego, dwupokojowego mieszkania. Kiedy urodził się nam syn, od razu zdecydowaliśmy, że podarujemy jej to mieszkanie, gdy dorośnie, a my wtedy przeniesiemy się do wiejskiego domku, który mamy za miastem. Kiedy nasz Patryk skończył liceum i nadszedł czas na rozpoczęcie studiów, spakowaliśmy się i daliśmy mu klucze do mieszkania. Chcieliśmy dać córce wszystko, co najlepsze i na start ułatwić jej życie.

Pewnego dnia miałem coś do załatwienia na mieście, więc wpadłem przy okazji do Patryka z niespodziewaną wizytą. Zobaczyłem wówczas, że jakaś kobieta chodzi po po mieszkaniu i jak można było się domyślić, Patryk wcale nie był zadowolony z mojej wizyty. Nie jestem jednak jakimś wrednym mężczyzną i rozumiem, że mój syn nie jest już dzieckiem, ma już 21 lat i to normalne, że ma dziewczynę. Problemem było dla mnie tylko to, że ta dziewczyna, a raczej kobieta, była od niego starsza o jakieś 13 lat. Skoro już byłem na miejscu, to postanowiłem się nie poddawać i dowiedzieć się trochę więcej o tej kobiecie. Patryk w końcu przedstawił mnie Julii. Ta kobieta na pierwszy rzut oka sprawiła dobre wrażenie, ale cóż… ta różnica wieku! Szybko wróciłem do domu, żeby porozmawiać o wszystkim z żoną. Szczerze mówiąc, oboje nie byliśmy zachwyceni takim wyborem syna, ale ona jest dorosły i nie mogliśmy przecież za niego decydować.

Miesiąc później Patryk obwieścił nam, że oświadczył się Julii i zamierzają niebawem się pobrać. Od razu pomyślałem, że to zdecydowanie za wcześnie na takie wybory, ale mój syn jest uparty i w ogóle nie brał pod uwagę tego, co mu mówiłem. Wyprawiliśmy im skromny ślub i już wtedy poczułem niezwykłą niechęć do rodziny pani młodej. Z nieznanego mi powodu byli przekonani o tym, że organizacja całej imprezy będzie zafundowana tylko i wyłącznie przez nas. Ale do licha, dlaczego!? Wystarczy już chyba, że będą mieszkać w naszym mieszkaniu!

W ciągu trzech miesięcy wspólnego życia w naszym mieszkaniu, młode małżeństwo zamieniło go w jakąś melinę. Sąsiadka z dołu zadzwoniła po nas, abyśmy przyjechali i na własne oczy zobaczyli, co się u nich wyprawia. Kiedy do nich przyjechaliśmy, byliśmy w szoku. Dom był pełen ludzi i kotów! Pierwszą rzeczą, która mnie osobiście prawie zwaliła z nóg, był odrażający zapach. Potem zobaczyłem, że wszystkie meble, a nawet tapety na ścianach były podarte. To jednak nie był koniec „niespodzianek” – matka naszej synowej wraz ze swoim synem zamieszkali w naszym mieszkaniu! Mieli niby tutaj pobyć na chwilę i zobaczyć, jak młodzi mieszkają, ale czas mija, a oni wciąż tutaj mieszkają!

Po minie naszego syna było widać, że jest źle. Jego żona ciągle zajmuje się matką i bratem, a nasz syn jest ich szoferem, dostawcą jedzena i pokojówką. Poprosiliśmy syna do drugiego pokoju i chcieliśmy, aby nam wyjaśnił, co tutaj w ogóle się dzieje. On z kolei od razu wybuchł i poprosił, żeby go uratować z tej beznadziejne sytuacji od tej „rodzinki”. Przyjechali miesiąc temu w odwiedziny, a siedzą do tej pory i w dodatku przywieźli te śmierdzące koty. Postanowiłem więc wziąć sprawę w swoje ręce i poprosiłem ich wszystkich o opuszczenie naszego mieszkania, a Julia odeszła z nimi. Syn powiedział, że złoży pozew o rozwód tak szybko, jak tylko się da.

Niestety, natarcie rodziny tamtej dziewuchy nie skończyło się, bo następnego dnia jej matka z bratem próbowali wparować znowu do mieszkania i „dzielić majątek”. Niestety, poza ubraniami i zastawą stołową nie była w stanie nic więcej zabrać, bo reszta należała do naszej rodziny. Syn w końcu odetchnął z ulgą, ale ich małżeństwo jest już zrujnowane.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *