Jak mogę się z tym pogodzić i co w ogóle robić? Ja chyba już nie jestem w stanie czegoś takiego tolerować.
Zachowanie mojej żony już od dawna jest dość bezczelne. Dom traktuje jak hotel i w ogóle nie interesuje się naszym rodzinnym życiem, wszystkie obowiązki są tylko na mojej głowie. Przychodzi do domu kiedy chce i wychodzi z niego także kiedy chce, nie tłumacząc się, co robi w czasie swojej nieobecności. Dzisiaj znowu wróciła po północy, powiedziała, że jutro też późno wróci i poszła do kuchni zjeść kolację z diety pudełkowej. Nie zapytała nawet, co u dzieci
Jutro musiałem zabrać młodszą córkę do dentysty, ale kiedy Maria o tym usłyszała, powiedziała, że i tak będzie musiała wrócić do domu po dokumenty i jechać potem do miasta, więc może to za mnie zrobić. Zapytałem ją jeszcze, czy wszystko w porządku, a ona nie patrząc mi w oczy, skinęła na potwierdzenie głową.
Zjadła kolację i poszła do łazienki, zostawiając telefon na kuchennym stole. Nagle zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu widniało imię “Adaś”. Byłem już wściekły i postanowiłem, że odbiorę za nią ten telefon.
Zadałem od razu pytanie: „Kim Pan jest?”
Wtedy usłyszałem szyderczy głos jakiegoś mężczyzny:
– A, Ty pewnie to Radek, mąż Marylki?
Głos był paskudny, kpiący i szorstki. I co to za zdrobnienie “Marylka”?”. Jestem jej mężem, a nigdy do niej tak nie mówiłem, podczas gdy jakiś obcy facet do niej się tak zwraca! Powiedziałem mu to, a zaraz potem z nerwów wyleciał mi z dłoni prawie telefon. Naprawdę byłem wściekły.
– Kim Ty jesteś? – Ponownie zapytałem.
Wtedy mężczyzna odpowiedział bezczelnie:
– Skoro jesteś jej mężem, to posłuchaj. Widzisz, już sie poznaliśmy, ale ani słowa o tym Maryśce! Rozumiesz? W innym razie już więcej jej nie zobaczysz.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, ponieważ usłyszałem, że żona wychodzi z łazienki, więc przerwałem połączenie. Nagle odwróciłem się do niej, rzuciłem telefon na stół i krzyknąłem:
– Zgadnij, kto dzwonił?
Szybko zabrała telefon do dłoni i powiedziała:
– To nie Twoja sprawa!
Potem żona poszła spać, jak gdyby nigdy nic, a ja do rana siedziałem w salonie kompletnie załamany. Czułem, że muszę być teraz sam i uporać się z tymi myślami w pojedynkę.
Nie wiem, co robić i niestety nie mam z kim o tym porozmawiać…