Mam znajomego o imieniu Artur, który niedawno skończył 30 lat. Zawsze mówił, że starszych trzeba szanować i ogólnie dawać ludziom dobro, bo oni odpowiedzą nam tym samym. Zawsze oburzał się, gdy jacyś nasi wspólni znajomi narzekali na swoich starszych krewnych i pouczał ich, że powinni być bardziej wyrozumiali.
– Ale co staruszkowie takiego złego robią? Trzeba się do nich uśmiechnąć i pogadać z nimi, to wszystko! Nie są też bardzo wymagający, ucieszą się nawet ze zwykłego schabowego!
Niestety, najwidoczniej los chciał mu pokazać, że nie jest tak, jak myśli.
Pewnego dnia dowiedziałam się o tym, że muszę pilnie wyjechać na delegację i nie miałam żadnej innej opcji, jak tylko poprosić Artura pomoc przy opiece nad moją babcią. Ma już 89-lat i potrzebuje jednak mojej codziennej obecności i troski oraz pomocy w niektórych zwykłych czynnościach, a oprócz mnie nie ma tak naprawdę nikogo. Artur ciągle mówił, że przecież opieka nad starszymi osobami nie jest wyczerpująca, więc uznałam, że 3 dni z moją babcią nie będą dla niego problemem. Mężczyzna przystał na moją prośbę.
W sumie nie musiał wiele robić – podać obiad i kolację babci na czas wraz z lekami, które zażywa. W związku z tym Artur wprowadził się do mojej babci na te trzy dni, bo mieszkał w znaczącej odległości od centrum miasta, więc tak było prościej.
Pierwszego dnia Artur położył przed babcią chleb, talerz, garnek zupy i herbatę, a potem poszedł po prostu na zakupy. Gdy z nich wrócił, zobaczył, że babcia zjadła nie talerz zupy, a… cały gar! Niestety, potem zaczął boleć ją brzuch i nasiliły się jej problemy z jelitami. Artur więc cały dzień musiał opiekować się babcia i sprzątać po niej toaletę. wyczerpana, zabierając dziadka do toalety. Niestety, babci trzeba dozować jedzenie, ponieważ kiedy tylko zauważy, że czegoś się przed nią nie schowa, to z tego skorzysta, bo ma apetyt, ale niestety nie potrafi sama sobie powiedzieć w odpowiednim momencie “dość”.
Kolejnego dnia Artur przez babcię spóźnił się do pracy, ponieważ babcia poszła przed nim do łazienki i okupowała ją przez ponad półtorej godziny, strojąc się na przyjście swojej koleżanki. Później z kolei zażyczyła sobie jajecznicy na boczku zamiast kanapek i dopóki Artur nie obiecał, że je zrobi, nie pozwoliła mu się wyszykować do pracy.
Staruszka zadręczała Artura i za dnia i w nocy, co bardzo męczyło mężczyznę i doprowadzało do szału. Z trudem powstrzymywał się przed nakrzyczeniem na babcię.
Kiedy wróciłam do domu, Artur od razu wyszedł z mieszkania bez pożegnania, ba, on w sumie bardziej wybiegł, niż normalnie wyszedł! Teraz nie odbiera ode mnie telefonów. Pewnie boi się, że znowu poproszę go o pomoc przy babci.
Dobrze jest się wymądrzać, nie poznając danej sytuacji na własnej skórze, gorzej jednak, kiedy się tego doświadczy i okazuje się, że opieka nad starszą i schorowaną osobą nie jest wcale taka łatwa.