Kornelia siedziała na ławce przed Uniwersytetem zamyślona – musiała zastanowić się, co zrobić. Za jeden dzień z kawałkiem miała jechać do domu – najpierw pociągiem do większego miasta, a potem autobusem do swojej wsi. W domu czekała na nią cała rodzina – chcieli zobaczyć jej dyplom ukończenia studiów, który niedawno otrzymała oraz jej narzeczonego, którego mieli poznać z którym się rozstała, a o czym jeszcze nikt nie wiedział. Zastała go, jak całował się z jakąś nieznaną jej blondynką, więc ich rozstanie było bardzo gwałtowne i towarzyszyła mu awantura. Miał być ślub i wesele, ale nic z tego nie wyjdzie, dlatego układała sobie w głowie rozmowę z babcią i mamą – jak im to wytłumaczy? Dziewczyna i jej były narzeczony poszli w swoje strony i nikt nie zamierzał wracać do tego co było, ale w przekonaniu starszych kobiet taka sytuacja – tym bardziej przed zaplanowanym ślubem – to największa zniewaga i mogłyby chcieć jakiegoś odkupienia winy, dlatego musiała dobrze wybrać sposób, w jaki to wszystko im zakomunikuje, bo naprawdę nie chciała już więcej awantur.
W dniu przyjazdu pociąg był przyzwoicie opóźniony i przybył do miasta o dwie godziny później. To wystarczyło, aby Kornelia spóźniła się na ostatni autobus do swojej wioski.
Nikt na dworcu nie przywitał Kornelii. Nie zawiadomiła rodziny, kiedy przyjedzie, ponieważ jak najbardziej chciała opóźnić spotkania z bliskimi i wymyślić, jak im to wszystko powie. Pogrążona w ponurych myślach, samotnie szła poboczem drogi, gdy nagle rozległ się pisk zatrzymującego się w jej pobliżu samochodu. Zawołał ją kierowca:
– Hej, wszystko w porządku? Mogę jakoś pomóc?
– Wszystko w porządku, po prostu spóźniłam się na autobus i muszę iść pieszo do swojej wsi.
– Wsiadaj, podwiozę Cię. Może przy okazji mi pomoże i pokierujesz mnie, bo sam dokładnie nie wiem, gdzie mam jechać, a pewnie znasz okolicę.
Nowy znajomy miał na imię Jarek, czyli tak samo, jak jej były narzeczony. Przyjechał do pracy w ogromnej fabryce samochodów, która znajduje się 20 km od jej wsi.
Całą drogę Kornelia rozmawiała z Jarkiem. Opowiedziała mu nawet historię o tym, jak jej były narzeczony zdradził ją na jej oczach.
– Nie wiem, co teraz zrobić, nie wiem. Bliscy pewnie będą się ze mnie śmiać.
– Ale ja, wyobraź sobie, wiem – uśmiechnął się Jarek.
Kiedy samochód podjechał pod dom jej rodziców, matka dziewczyny wyszła jej naprzeciw. Jarek wyszedł zza kierownicy auta i zaczął mówić, zanim Kornelia zdążyła otworzyć usta.
– Dzień dobry, mam na imię Jarek i jestem Pani przyszłym zięciem – przedstawił się z uśmiechem na ustach.
Dzień ślubu wyznaczono na za dwa miesiące.
– Nie ma na co czekać, przecież już pół roku się spotykamy – powiedział Jarek.
– Tak – roześmiała się dziewczyna – Od wieków!