Mam kuzynkę, która niedawno urodziła córeczkę. W związku z tym, że mieszkam na przedmieściach, wyjechałam z domu nieco wcześniej, aby zdążyć na jej wypis ze szpitala położniczego.
Wraz z moim wujostwem najpierw pojechaliśmy do mieszkania kuzynki, gdzie czekał na nas jej mąż. Był szczęśliwy i nie mógł się już doczekać momentu, kiedy zobaczy swoją ukochaną żonę i dziecko. Niestety, w mieszkaniu panował bałagan i gołym okiem było widać, że intensywnie oblewał narodziny swojego dziecka. We wszystkich pokojach panował bałagan i było duszno, a w dodatku alkoholowy odór unosił się w powietrzu.
Starałam się zrobić na szybko porządek i zapewniałam schorowanego wujka i ciocię, że to nic takiego, ze wszystkim sobie poradzę i szybko to ogarnę. Okazało się jednak, że brud ten był tak ogromny, że nie było możliwości, aby w godzinę wszystko posprzątać, a tylko tyle czasu zostało. Sądzę, że nawet ekipie sprzątającej doprowadzanie tego mieszkania do dobrego stanu zajęłoby dobrych kilka godzin!
Wyszliśmy z domu dokładnie godzinę później. Mąż kuzynki powiedział, że po drodze musi wstąpić jeszcze do kwiaciarni po okazały bukiet i zjawi się pod szpitalem zaraz po nas.
Pod szpitalem byliśmy po 15 minutach i czekaliśmy już tylko na męża kuzynki, aby razem przywitać ją oraz ich nowonarodzone dzieciątko. Kuzynka sama nie wyszła ze szpitala, bo mąż obiecał jej, że przywiezie ze sobą jeszcze jakiś dokument, który był potrzebny do dopełnienia formalności przy wypisie. Czekaliśmy tak ponad godzinę, a jego wciąż nie było.
Jak się później okazało, najpierw zapomniał o tym dokumencie, więc wrócił po niego do mieszkania. Potem zapomniał kwiatów, więc szukał gdzieś otwartej kwiaciarni, a gdy miał ze sobą już wszystko, to utknął w korkach. Kuzynka więc została wypisana z dzieckiem aż 2,5 godziny później, niż było to w planie. Z wujostwem uznaliśmy, że nie będziemy siedzieć im na głowie, bo zapewne po takim dniu zarówno ona, jak i dziecko potrzebują spokoju. Widzieliśmy zresztą, że Marta jest naprawdę wykończona, ale świeżo upieczony ojciec zdawał się tego nie zauważać, i namawiał nas do tego, abyśmy zostali u nich i to jak najlepiej do późnej nocy, aby współnie dalej świętować narodziny jego córeczki!
Po wejściu do mieszkania moja kuzynka od razu skierowała się do sypialni i po prostu zasnęła na łóżku. Następnego ranka zamiast odpocząć, zabrała się do sprzątania, a jej mąż nie pomyślał nawet o tym, by jej pomóc.
Nie wiem, co bym zrobiła na jej miejscu, gdyby to mój partner urządził mi takie “powitanie”. Mąż mojej kuzynki nie jest jakimś najgorszym facetem, ale nie ma za grosz wyczucia i naprawdę powinien się zastanowić nad tym, jak Marta się czuje, a potem zapraszać gości do świętowania. Egoista z niego!