Pewnego razu wraz z moją sąsiadką Danutą zastanawiałyśmy się nad tym, jak powinny wyglądać idealne rodzinne relacje i jako przykład jednej z takich rodzin podałam naszych sąsiadów Wójcików.
– No co się tak dziwisz! Teraz to takie przykładne małżeństwo, ale jakbyś znała ich parę lat temu…
Roman i Natalia są już małżeństwem od ponad pięćdziesięciu lat. Mają jedyną córkę, którą bardzo kochają i obecnie pomagają jej przy wychowaniu dzieci. Zawsze wyglądali na wzorową rodzinę i gdybym nie poznała ich przeszłości, cały czas myślałabym, że ich życie to bajka. Niedawno dopiero Danuta wyjawiła mi sekretną historię tej rodziny.
Roman i Natalia poznali się razem na wiejskim festynie i można powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Bardzo szybko wzięli ślub i dzięki temu, że Roman pracował jako inżynier w lokalnej dużej fabryce, dostał mieszkanie pracownicze. W tamtych czasach była to norma.
Wszystko się fantastycznie układało i młodzi małżonkowie byli naprawdę szczęśliwi. Niestety, ta rodzinna sielanka skończyła się w momencie przyjścia Patrycji na świat. Młody tata uważał, że dzieci przez pierwsze lata tylko śpią, jedzą i załatwiają się, dlatego dziecko oglądał głównie na zdjęciach, bo tak było mu wygodniej. Tym bardziej, kiedy okazało się, że dzieci także płaczą, brudzą i potrafią dawać w kość. Mężczyzna nie był zupełnie przygotowany na coś takiego i wystraszony, nie chciał pomagać w domu, ani nawet wziąć dziecko w ramiona – bał się podejść do swojej małej córeczki! Po dwóch tygodniach takiego życia, Roman powiedział do żony:
– Kochanie, wybacz, ale muszę pracować i się wysypiać, a w tych warunkach jest to po prostu niemożliwe – po tych słowach spakował swoje rzeczy i wyprowadził się do rodziców.
Rodzice nie zadawali mu żadnych pytań po jego powrocie, ani nawet nie zamierzali go namawiać do powrotu do żony. Jego matka zaczęła traktować go jak za dawnych lat i tworzyła mu dogodne warunki, aby mógł się zrelaksować i po pracy nie robić już niczego więcej. Mówiła także, że gdyby synowa potrafiła się odpowiednio zająć dzieckiem, to nie płakałoby w nocy i jej synek mógłby się spokojnie wyspiać.
Każdego dnia Roman z domu rodziców jechał do pracy. Potem odwiedzał żonę i dziecko, ale tylko po to, by w porze obiadowej coś zjeść. Po pracy czasami przychodził, żeby dać buziaka ukochanej i synkowi, a czasami prosto jechał do rodziców. Taka sytuacja trwała kilka lat i w zasadzie Natalia żyła wtedy jak samotna matka, bo nie miała żadnej pomocy mimo, że miała męża. Praktycznie wszyscy sąsiedzi myśleli, że to szczęśliwa, młoda rodzina, jednak to była tylko farsa i szopka.
Roman wiedział, jak grać dobrego tatusia – w niedzielę przychodził do mieszkania, zabierał dziecko na spacer i wtedy sąsiedzi myśleli, że jest takim troskliwym ojcem, który samodzielnie zajmuje się dzieckiem! Większość kobiet zazdrościła Natalii myśląc, że taki mąż to skarb, że na pewno pomaga jej w domu przy dziecku. Niestety, po takim „występie” ten troskliwy ojciec oddawał dziecko jego matce i wracał do cichego pokoju w mieszkaniu rodziców, w którym nie musiał robić nic. Kiedy dziecko zaczęło już chodzić do przedszkola, Roman wrócił do żony i dziecka. Natalia również trochę odetchnęła z ulgą, ponieważ teraz mogła wyjść z domu, załatwić swoje sprawy, a co najważniejsze – wrócić do pracy, a to było dla niej niezwykle ważne. Jakiś czas później Roman zaczął mówić żonie o tym, że bardzo chciałby drugiego dziecka, ale ta odmawiała. Nie rozumiał, dlaczego jest taka uparta.
Relacja córki z Romanem była dość napięta – po latach nieobecności nie mogli znaleźć wspólnego języka. Jednak ojciec potem zaczął zabierać córeczkę na place zabaw, do kina i wesołego miasteczka, dzięki czemu powoli się poznawali i pojawiła się między nimi nić porozumienia.
Niestety, doszło do tego dość późno, bowiem Patrycja chodziła już do trzeciej klasy szkoły podstawowej, ale nie ma w tym nic dziwnego – w końcu nie mieli ze sobą do tej pory zbyt wiele okazji do poznania się.
Pojawiła się wówczas nadzieja, że życie się prostuje, ale niestety, ponownie okazało się, że była to tylko iluzja… Matka Romana zaczęła mieć poważne problemy kardiologiczne i neurologiczne, przez które tak naprawdę była przykuta do łóżka. Roman musiał się nią zaopiekować, chociaż tak naprawdę robiła to głównie Natalia. Teściowa zamieszkała u nich w domu. Mimo tego, że synowa okazywała teściowej wiele dobra i cierpliwości, ta ciągle jej nienawidziła i pokazywała jej to na każdym kroku. Co więcej, oczerniała Natalię mówiąc Romanowi, że ta się nad nią znęca. W rzeczywistości prawda była zgoła odmienna i to teściowa znęcała się psychicznie nad kobietą, zamieniając jej życie w prawdziwe piekło, które skończyło się dopiero po jej śmierci.
Tak właśnie wyglądało życie Wójcików, chociaż każdy uważał, że było idealne i można im zazdrościć. Piękna kobieta, pracowity mąż i inteligentna oraz piękna córeczka. Niestety, rzadko kiedy można sobie wyobrazić, co dzieje się w domach innych, bo ludzie zwykle pokazują innym to, co chcą, żeby zobaczyli.