W zeszłym miesiącu skończyłam dziewiętnaście lat i w dość brutalny sposób dowiedziałam, się, że mężczyzna, którego do tej pory uważałam za tatę, nie jest moim biologicznym ojcem.
Moja mama dwadzieścia lat temu, będąc już żoną Stefana, dopuściła się zdrady, czego owocem byłam właśnie ja.
Stefan wybaczył matce zdradę, wiedział, że nie jestem jego dzieckiem i postanowił mnie wychować jak własną córkę. Dzięki temu moje dzieciństwo należało do bardzo szczęśliwych. Miałam starsze rodzeństwo i kochających rodziców.
Siostra trzy lata temu skończyła studia a brat ukończy je w tym roku. Oboje dostali się na prywatne uczelnie i podobnie zrobiłam też ja. Właśnie dostałam się na wybrany kierunek i nagle dowiedziałam się, że nie zostanie on przez rodziców sfinansowany.
Ojciec przeprowadził ze mną poważną rozmowę, w której stwierdził, że nie da pieniędzy na moją dalszą edukację, ponieważ nie jestem jego rodzonym dzieckiem.
Winę za to, że przez tyle lat byłam oszukiwana, zrzucił na matkę, uważając, że to do niej należało poinformowanie mnie o prawdzie. Okazało się, że wszyscy poza moim rodzeństwem znali prawdę.
Czuję się bardzo źle ze świadomością, że przez tyle lat byłam okłamywana. Kocham moją mamę i żal mi jej, bo teraz wypłakuje oczy i prosi, żebym jej wybaczyła. Oczywiście, że jej wybaczę, bo jest najważniejszą osobą w moim życiu, jednak zadra w sercu tkwi mocno.
Najbardziej z tego wszystkiego boli mnie to, że mężczyzna, z którym wspólnie jeździliśmy na wycieczki rowerowe, który pomagał mi w nauce, z którym baraszkowałam na łóżku i zaśmiewałam się do łez, do którego od urodzenia mówiłam “tato” i którego za tatę nadal uważam, tak bezwzględnie wykreślił mnie ze swojego życia.
Okazuje się, że żeby zapłacić za studia będę musiała znaleźć jakąś pracę. No i muszę wyprowadzić się z domu rodziców. Moje rodzeństwo nie ma pojęcia o tej sytuacji.
Nie mogę zrozumieć, jak człowiek, który był przecież dla mnie taki dobry przez tyle lat, może się tak całkowicie ode mnie odciąć. Czy przez te wszystkie lata tylko udawał miłość do mnie? Bo chyba nie można tak nagle zacząć kogoś kochanego ignorować? Przepełnia mnie ból i zwątpienie ale nie będę się narzucać. Nie jestem niczemu winna.