Przez wiele lat byłem zatwardziałym kawalerem. Spotykałem się z różnymi kobietami, jednak nie było mowy, żebym z którąś miał założyć rodzinę. Do czasu, gdy poznałem Ilonę. Cóż to była za kobieta! Nie przeszkadzało mi w niej dosłownie nic, poraziło mnie i straciłem zdrowy rozsądek. Ilona była rozwódką. Oświadczyłem się jej po dwóch miesiącach znajomości i w wieku trzydziestu trzech lat wreszcie zostałem mężem.
Każdy wie, że na mężczyznę mocno działają kobiety, które nie okazują mu zainteresowania. To jest jak wyzwanie. A jeśli dodać do tego chłodne zachowanie i nieziemską urodę to prawie każdy facet wpadnie jak śliwka w kompot. Tak właśnie było ze mną. Mieszkałem w wynajętej kawalerce, co zupełnie nie odpowiadało Ilonie. Zażyczyła sobie własnego mieszkania, więc ja, jak głupi, wyjechałem za granicę, by spełnić jej wymaganie.
Przez cztery lata ciężko pracowałem za granicą i wreszcie nadszedł moment, w którym mogłem spełnić jej życzenie. Niestety to jej nie wystarczyło. Następnym życzeniem była działka z domkiem za miastem oraz oczywiście dobry samochód.
Od ośmiu lat byliśmy małżeństwem a ja praktycznie nie spędzałem czasu ze swoją żoną. Miałem już dosyć, byłem zmęczony i chciałem wreszcie zacząć żyć normalnie.
Do domu przyjechałem przed czasem, więc żona się mnie zupełnie nie spodziewała. Dlatego też miałem okazję, by usłyszeć jej rozmowę z przyjaciółką. Dowiedziałem się więc, że żona już przed ślubem stwierdziła, iż jestem świetnym kandydatem do wyzysku. Wyszła za mnie z wyrachowania, bez miłości, bo widziała, że zrobię dla niej wszystko. Uważała, że zapewnienie jej wszelkich dóbr materialnych to mój święty obowiązek jako mężczyzny.
Ilona nawet nie zauważyła, że przyjechałem do domu i wszystko usłyszałem. Nie wszedłem się przywitać. Pojechałem do matki lizać rany i szykować się na rozwód. Jak mogłem przez tyle lat dać się ślepo wykorzystywać i nie zauważyłem, że żona nic do mnie nie czuje?