Monika zaraz po szkole średniej wyprowadziła się z rodzinnej wsi i wyruszyła szukać szczęścia w Krakowie. Bardzo szybko się tam odnalazła, dostała pracę i wkrótce poznała wspaniałego człowieka, za którego wyszła. Wprowadzili się do jego mieszkania, a po roku mieli piękną córeczkę, Jagodę.
Życie w wielkim mieście bywało trudne, czasem brakowało im pieniędzy, ale Monika nie załamywała się, bo wiedziała, że po każdej burzy wychodzi słońce. Kobieta nigdy nie zapomniała o swojej rodzinie i często odwiedzała rodziców, przywoziła im prezenty i wspierała finansowo, kiedy tylko mogła. Jej siostra Wiola, która została w rodzinnej wsi, kilka lat wcześniej urodziła synka, którego musiała wychowywać sama, bo ojciec dziecka zniknął, gdy dowiedział się o ciąży. Na szczęście mogła liczyć na pomoc rodziców.
Z biegiem czasu mąż Moniki znalazł lepiej płatną pracę, on dostała awans i mogli zacząć oszczędzać spore pieniądze. Po kilku latach kupili mieszkanie, które chcieli przekazać córce, gdy skończy 18 lat. I właśnie to mieszkanie stało się kością niezgody między Moniką, a jej siostrą.
Syn Wioli wykazywał niebywały talent plastyczny i koniecznie chciał pójść na studia do Krakowa, jego matka liczyła na to, że Monika mu pomoże, w końcu na kogo miała liczyć, jak nie na rodzinę?
Wszyscy naciskali na kobietę, aby odstąpiła nowo kupione mieszkanie siostrzeńcowi, a ona nie mogła sama podjąć takiej decyzji. Wspólnie z mężem planowała je wynająć na jakiś czas, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na przyszłość Jagody. Nie potrafiła jednak zostawić rodziny w potrzebie.
Marcel końcem września wprowadził się do mieszkania ciotki, o które bardzo dbał. Dorywcze prace pozwoliły mu zarobić na czynsz i opłaty, jednak Monika nie zarabiała na tym nic. Cieszyła się jednak, że chłopak tak świetnie sobie radzi i nie sprawia problemów.
Pod koniec licencjatu Marcel dostał się na staż i podpisał kontrakt na kolejne 5 lat, a Jagoda w tym czasie skończyła liceum i dostała się na studia. Monika chciała zrealizować pierwotny plan i podarować córce mieszkanie wraz z rozpoczęciem semestru letniego, więc początkiem wakacji poinformowała Marcela, że do końca września musi opuścić lokal. Chłopak już zarabiał spore pieniądze, więc było go stać na wynajem innego mieszkania, obiecał że wyprowadzi się jeszcze w lipcu i pomoże odświeżyć ściany przed przyjazdem Jagody.
Niestety Marcelowi nie udało się dotrzymać słowa… Okazało się, że projekt, przy którym pracował nagle stracił sponsora i jego kontrakt wygasł, chłopak z dnia na dzień stracił pracę, a na domiar złego odezwała się do niego koleżanka ze studiów informując, że jest z nim w ciąży i się do niego wprowadza. Monika była bezsilna, gdy dowiedziała się co spotkało jej siostrzeńca… Zadzwoniła jednak do siostry i próbowała ją dopytać czy syn nie planował wrócić na wieś. Wiola powiedziała jej, że Marcel na pewno wkrótce znajdzie nową pracę, odłoży trochę pieniędzy i coś wynajmie z dziewczyną. To miała być kwestia kilku miesięcy. Marcel potwierdził wersję matki, kiedy się spotkali.
Minęło pół roku, a Marcel nadal się nie wyprowadził. Monika miała już dość tej sytuacji. Jagoda domagała się mieszkania i zaczęła sprawiać problemy, Monika zaczęła się martwić, że córka zawali najbliższą sesję.
Okazało się, że Jagoda poszła do kuzyna i próbowała zmusić go do wyprowadzki, ale nie udało jej się. Monika martwiła się, że nigdy nie uda im się pozbyć Marcela i jego rodziny. Nawet rodzice Moniki zadzwonili i kazali jej dać Marcelowi jeszcze trochę czasu, bo dopiero został ojcem i nie ma głowy do szukania mieszkania.
Pomoc siostrzeńcowi skończyła się na tym, że od pięciu lat nie widziała pieniędzy za wynajem, a teraz od roku ma problem z odzyskaniem własnej nieruchomości.