Ula rozwinęła zmiętą kartkę papieru. Szybko przebiegła po niej oczami i krzyknęła:
– Zapomniałam! Miałam zapłacić, a wtedy właśnie leżałam w szpitalu – i nie mogła się oprzeć, aby zrobić mu – byłeś u mnie od tego czasu dwa razy i nic mi nie powiedziałeś, że dostałam jakiś list z banku!
Borys wziął od niej kartkę i nie dając się sprowokować, powiedział:
– Daj mi to i w końcu mi to wytłumacz, bo dalej tego nie rozumiem. Powiedz mi, dlaczego wzięłaś kredyt. Dla kogo?
Ula zdała sobie sprawę, że najlepiej będzie się przyznać i powiedziała cicho:
– Pamiętasz, że jak zeszłym roku moja ciotka poniosła poważne straty finansowe z powodu powodzi? Trzeba było jej pomóc. Ty wtedy powiedziałeś, że ma wielu innych krewnych i oni powinni jej pomóc. Jednak ja nie mogłam jej odmówić, więc poszłam po pożyczkę do banku. Myślałam, że się nie dowiesz, zawsze płaciłam na czas, ale kiedy zachorowałam po prostu nie miałam takiej możliwości i teraz będę musiała zapłacić razem z odsetkami za opóźnienie.
– Wiesz, kiedy się z Tobą ożeniłem, to Twoja dobroduszność mnie na początku nawet wzruszała. Nigdy nikomu nie powiedziałaś „nie”. Jeszcze wtedy myślałem, że odpowiedzialna z Ciebie dziewczyna, która nikogo i nigdy nie opuści w tarapatach. Jeśli coś mi się stanie, będziesz blisko – tak sobie myślałem. Ale nie wiedziałem, że wokół Ciebie jest tak wielu cierpiących, którzy stale potrzebują Twojej pomocy i z jakiegoś powodu zwykle pod postacią pieniędzy. To oczywiście nie dotyczy tylko Twoich krewnych, ale także przyjaciół i znajomych. Bóg widzi, ile miałem cierpliwości, ale niestety – każda cierpliwość się kiedyś kończy, zrozum. Ty i ja nie mamy nic oprócz kawalerki, w której nie możemy nawet zrobić remontu, ponieważ nas na to nie stać. Nie można współczuć wszystkim przy okazji robią sobie pod górkę, dlatego mam dość, odchodzę od Ciebie.
Urszula przez łzy skinęła głową i ją opuściła w dół.
– Jeśli tak zdecydowałeś, odejdź. Masz rację, ale uwierz mi, nie mogę inaczej. Nie mogę odmówić osobie, która mnie o coś prosi tym bardziej, kiedy wiem, że mogę jej pomóc. Wiem, że czasami mnie oszukują i wtedy wstydzę się, że jestem zbyt ufna. To jest błędne koło, ale nie mogę się z niego wydostać, przepraszam.
Borys powiedział zmęczony:
– Ale wiesz, że sama jesteś sobie winna, prawda? Ciągle tylko to słyszę “Pomogłam, jest mi wstyd, ale nie mogę odmówić”. Przypomnij sobie, że kiedy zdecydowaliśmy się na dziecko i nam się nie udało, to zwróciłaś się do wujka z prośbą o wykonanie zabiegu in vitro. Co Ci wtedy powiedział? “Zapłać zgodnie z cennikiem, a będziemy kwita”. Tak jest zawsze zawsze – jeśli my potrzebujemy pomocy, wszyscy są natychmiast zajęci i nie mogą nic zrobić. Gdzie jest sprawiedliwość? Pytam Cię, samarytanko. Milczysz? Nie wiesz jak odpowiedzieć? Wiesz dobrze, źe jeśli odmówiłabyś chociaż raz, to wszyscy by się od Ciebie odwrócili.
Ula próbowała się sprzeciwić:
– Twój przykład z wujkiem o niczym nie świadczy. On nie pracuje w jakimś sklepie, którego jest właścicielem i może sobie robić tam, co chce i rozdawać produkty bliskim. Wujek jest także pracownikiem, podlega komuś i ze wszystkiego jest rozliczany. Jeśli chodzi o innych to nie każdy ma czas, żeby pomóc, zresztą – ja wiele razy o pomoc nie prosiłam. Czuję się nieswojo.
Mężczyzna warknął:
– Czujesz się niekomfortowo, a oni zawsze czują się komfortowo. W środku nocy potrafią obudzić Cię swoim narzekaniem i prośbą o natychmiastową pomoc. Gdybym Cię nie kochał, to dawno bym już odpuścił. Pewnie kiedy zostawię Cię samą, to zostaniesz z niczym. Opowiedzą Ci znowu jakąś łzawą historyjkę o swoich problemach, sprzedasz dla nich mieszkanie, a potem uwierz, że nikt nie pomoże, gdy wylądujesz na ulicy. Potem – jakby w ramach omówienia kolejnego punktu w ich sporze – zadzwonił telefon. Ula z wahaniem go odebrała, a mężczyzna złośliwie dodał:
– Odbierz i włącz głośnik, jestem ciekawy, kto i po co znowu do Ciebie dzwoni. Ze słuchawki rozległ się błagalny głos:
– Urszulko nasza kochana, jesteś wsparciem i nadzieją naszej rodziny. Mój synek Darek ma kłopoty. Ciągnikiem wjechał w stodołę sąsiada, ale przysięgam na Boga, że to przez przypadek! Teraz Mateusz żąda odszkodowania. Mówi, że w środku były kury i kozy, które syn niby przejechał. Ja wiem, że on oszukuje, bo miał tylko trzy gęsi i psa. Pewnie tak mówi, bo Darek nie zaorał mu pola, a ten go o to prosił i ot – chce teraz wyłudzić pieniądze w ramach zemsty! Chyba jednak nie ma sensu kłócić się z Mateuszem, bo od kiedy jego brat jest sołtysem w naszej wsi, to oboje trzymają wszystko w ryzach. Kim my jesteśmy w w porównaniu z nim – nikim! Nie jesteśmy przecież sobie obce, jesteś moją siostrzenicą. Pomóż, błagam!
Ula, patrząc na uśmiech męża, zapytała:
-Ciociu Weroniko, chciałam Cię już o to zapytać dawno temu. Pamiętasz, że prosiłaś mnie o pieniądze na nową krowę? Wysłałam ci je wtedy. W zamian obiecałaś, że raz w tygodniu przez wujka Romana będziesz mi dostarczać mleko oraz twaróg. Minęło pół roku i nadal muszę kupować wszystko w sklepie – w słuchawce słychać było hałas, jakby ktoś ją co chwila zakrywał ręką. Niestety mało to pomogło, bo Ula i Borys usłyszeli szepty:
– Co jej powiedzieć?
-Powiedz, że krowa odeszła gdzieś daleko od domu i nie wróciła. Widocznie na południe poszła – w słuchawce pojawił się także śmiech wyraźnie nietrzeźwej osoby – Weź powiedz tej Ulce, niech nie zadaje głupich pytań i rzuci groszem, mieszka w mieście, to jest bogata i ją stać!
Wtedy Urszula już nie wytrzymała i rzuciła słuchawką, a mąż powiedział
– Teraz rozumiesz? Jesteś dla nich portfelem bez dna. Dobra, zmieniamy numery telefonów, a wszyscy “cierpiący” i “biedni” nie będą mieli możliwości już do Ciebie dzwonić.
Ula płakała i przytulała się do męża:
-Dlaczego mówili o mnie w ten sposób? W końcu chciałam zawsze dla nich dobrze.
Mężczyzna przycisnął ją do siebie i powiedział:
– Takie jest życie, Ulcia. Nie można być dobrym dla wszystkich. Trzeba umieć odmówić, bo w przeciwnym razie długo się samemu nie pożyje. Nie będą nawet po Tobie płakać – po prostu znajdą sobię drugą taką samą naiwną samarytankę.