„Och, zapomniałam je nakarmić!” – pielęgniarka klasnęła aż w dłonie – “włożyli je do osobnego łóżeczka, żeby nie zaraziło innych, nie porzuconych dzieci. Ale zapomniałam, to moja wina!”. Kobieta wzięła do ręki butelkę i spokojnie skierowała się na koniec korytarza. Wolontariuszka Matylda poszła za nią – była tutaj pierwszy dzień i nie była jeszcze zbytnio zorientowana w układzie szpitala oraz w tym, co gdzie się znajduje. Weszły na oddział i to, co zobaczyła tam dziewczyna sprawiło, że wstrzymała oddech, a w jej oczach pojawiły się łzy. Półroczne dziecko z sierocińca leżało tam zupełnie samotne. Było od razu widać, że dziecko źle się czuje – ma temperaturę i ciężko oddycha. Mimo tego maleństwo nie płakało, a zaledwie jakby tylko wzdychało.
Dzieci porzucone przez swoich rodziców szybko przestają płakać, w przeciwieństwie do dzieci, które leżą tutaj z mamami. Te potrafią pokazywać napad złości przed całym szpitalem wiedząc, że mama szybko przybiegnie i ochroni je przed złym światem. Gdy tylko zacznie płakać, natychmiast ktoś się przy nim zjawia, a tutaj zapominają dziecko nawet nakarmić. Maluch łapczywie ustami spijał zawartość butelki – po prostu był spragniony i to chyba od dawna. Matylda nie mogła zrozumieć, jak można było zapomnieć o bezradnym chorym dziecku, które w dodatku jest całkowicie zależne od dorosłego? „Jak mogłaś o nim zapomnieć?”- mimowolnie wyrwało się dziewczynie. Pielęgniarka rzuciła na nią niezadowolone spojrzenie: „Bądź lepiej cicho! Będzie mnie pouczać, a sama jeszcze nawet tygodnia tutaj nie jest!”.
“Nikt się nim nie interesuje, nikt go nie potrzebuje” – pomyślała i od tego dnia często zaglądała do dziecka. Wkrótce wróciło do zdrowia, a nawet zaczęło się uśmiechać. Po wyzdrowieniu dziecko zostało zabrane z powrotem do sierocińca, jednak Matyldzie udało się dowiedzieć, że malucha zamierza adoptować parę. Koniec historii był szczęśliwy, a Matylda stała się prawdziwą „szpitalną mamą” dla samotnych dzieci, które tu leżą. Dziewczyna przekonała się, że czasami łagodna postawa i miłość mogą zdziałać cuda, nawet jeśli wszystko wydaje się beznadziejne. Miejmy nadzieję, że w szpitalach będzie więcej takich miłych ludzi jak Matylda!