Sąsiedzi twierdzili, że woda należy się wszystkim. Szkoda tylko, że samodzielnie wykopałem studnię i nikt wtedy nie raczył mi pomóc

Mądrzy ludzie mówią: “nie wybieraj domu, ale sąsiadów”. Niestety, wszystkich zadowolić się nie da, dlatego trzeba szukać kompromisów. Z inteligentnymi ludźmi zawsze będzie się można dogadać, co będzie korzystne dla obu stron.Nie wiem tylko, jak się porozumieć  z idiotami i czy w ogóle jest to możliwe. No bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy uważają, że coś, co należy tylko do Ciebie jest wspólne i chcą z tego bezpłatnie i bez ograniczeń korzystać?

Prawdą jest, że “mieszczuchy” coraz częściej przenoszą się na wieś i to na stałe. Są zmęczeni psychicznie i fizycznie miastowym zgiełkiem albo po prostu chcą zapobiegać rozwojom różnych chorób, którym warunki miejskie tylko w tym pomagają. Niektórzy z nich pragną też dostępu do natury i naturalnego jedzenia, dlatego pewnego dnia po prostu pakują siebie oraz swoje dzieci i przeprowadzają się na wieś. Na pewno ceny domów także zachęcają – można tutaj kupić duży dom w cenie dwupokojowego mieszkania w mieście. Nic więc dziwnego, że wiele osób chce właśnie tutaj żyć.

Jak już jednak mówiłem dom może być piękny i komfortowy, ale sąsiedzi za to już bywają różni. My akurat w tym temacie mamy pecha. Dom który kupiliśmy jest świetny, w dodatku niedaleko jest stacja kolejowa, dlatego mamy świetny punkt komunikacyjny. Od razu także było widać, że poprzedni właściciciel domu wkładał w niego – jak i w otaczającą dom działkę – dużo serca i po prostu dbał o to miejsce. Na działce wybudował także studnię, z której – za zgodą poprzedniego właściciela – korzystali inni sąsiedzi. Początkowo faktycznie pomyśleliśmy, że przecież nie będziemy żałować ludziom wody, niech więc biorą, nie ma problemu. Myśleliśmy, że wodę tę biorą sobie do podlewania ogrodów i ogródków warzywnych, ale oni brali ją do mycia, picia, jedzenia, no dosłownie do wszystkiego! Kiedy trzeba ją było wyczyścić,= i głębiej wykopać, to żaden z sąsiadów nie zaoferował ani pieniędzy, ani innej przyjaznej „rekompensaty” w ramach wsparcia, a przecież korzystali z niej nawet więcej, niż my z żoną.

Pewnego dnia z żoną musieliśmy wyjechać na parę dni na pogrzeb bliskiej osoby. W tym czasie pompa ze studni po prostu się zepsuła. Czy wtedy sąsiedzi chcieli nam pomóc? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie – bezczelnie dzwonili i żądali, abym szybko rozwiązał ten problem.

Wyjaśnialiśmy im, że nie ma nas teraz, jesteśmy na pogrzebie bliskiej nam osoby i nie mamy do tego głowy. Jak wrócimy, to przemyślimy całą sprawę. Taka odpowiedź nic nie dawała, bo i tak wciąż dzwonili z pretensjami – a to, że nie mogą grządek z warzywami podlewać, a to, że nie mają się w czym umyć itd. W końcu już nie wytrzymałem i i powiedziałem:

– Skoro to taki wielki problem, to proszę kupić nową i ją wymienić. I tak wchodzicie na moją działkę pod moją nieobecność, więc chyba możecie to zrobić?

– A dlaczego my mamy to robić? To Wasza działka i Wasza pompa!

Oczywiście wymieniliśmy pompę po powrocie, a sąsiadom zaproponowaliśmy, żebyśmy zapłacili rachunek po pół. Oni się oburzyli i zaczęli chodzić po całej wsi i mówić, jakimi to skąpcami nie jesteśmy. Mówią, że wymagaliśmy od nich zakupu pompy, a kiedy tego nie zrobili, to teraz zmuszamy ich do zapłacenia za wszystko. Po tej sytuacji zdecydowaliśmy uniemożliwić dostęp do pompy. Nie będziemy ich “kusić do grzechu”, jak to mówią.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *