Nie rozumiem, dlaczego moja teściowa jest niezadowolona. Sama skarżyła się, że zapalenie żołądka u męża się pogorszyło, więc postanowiłam pomóc. Nie czułam się zobowiązana, ale wzięłam dzień wolny od pracy, wieczorem złapałam klucze od mieszkania rodziców męża, poszłam do sklepu i kupiłam różne przydatne rzeczy. Pojechałam do teściów, wyrzuciłam z lodówki wszystko co niezdrowe, ugotowałam zupę jarzynową i puree ziemniaczane na wodzie, ugotowałam też kaszkę ryżową bez mleka i masła, upiekłam do tego rybę… A ile śmieci wyniosłam? Dwie torby z samej lodówki! Tłusty żurek, kaszanki, majonez, ostre sosy, osiem puszek i butelek z alkoholem. Wędzoną kiełbasę też wrzuciłam do kosza na śmieci, słodzone napoje wylałam do toalety – moja teściowa w ogóle nie myśli o zdrowiu męża! Nic dziwnego, nie ma na to czasu: pomaga mi i Markowi w każdej wolnej chwili, opiekuje się wnukami, nie oszczędza się wcale.
Zmyłam wszystko po sobie i włożyłam wszystkie naczynia do jednej szafki. Przy okazji zrobiłam porządek w kuchni, bo w szafkach był straszny bałagan: naczynia i płatki śniadaniowe pomieszane tu i tam. Nawet sztućce były w nieładzie.
Rękawiczki, które kupiłam w drodze do teściowej, te, w których myłam naczynia, zostawiłam na zlewie – w wieku mojej teściowej trzeba dbać o skórę na rękach. Może powinnam w ogóle wyrzucić płyn do mycia naczyń. Następnym razem kupię specjalny płyn z naturalnych składników. To uszczęśliwi moją teściową!
Położyłam cienki pasek świeżości na muszli klozetowej, wyrzuciłam starą i brudną szczotkę do toalety i pomyślałam, że skoro w domu nie ma teraz szczotki, to teściowa kupi nową.
Wyprasowałam pościel, wszystkie komplety były pogniecione. Zrobiłam porządek w szafie, posegregowałam ubrania według kolorów. Ściągnęłam w sypialni zasłony i włożyłam je do pralki. Wyrzuciłam też dywanik z przedpokoju i na jego miejsce położyłam mokrą szmatę. To teściowa nauczyła mnie tego: kupuję nowy dywanik do przedpokoju, ona przychodzi do naszego domu, kiedy nas nie ma, rzuca dywanik i kładzie szmatę na jego miejsce. A w domu sama ma dywanik. To nie w porządku!
Spojrzałam na owoce mojej pracy i zrozumiałam, że czegoś mi brakuje. Przypomniałam sobie, jak ukochana i mądra mama mojego męża rozpylała moje perfumy w naszym mieszkaniu, żeby ładnie pachniało. Zrobiłam to samo. Tylko jej buteleczka była mała, a po wszystkim prawie nic nie zostało. Niby ok, ale w mieszkaniu ładnie pachnie, a przecież o to chodziło!
Wieczorem spodziewałam się telefonu z podziękowaniami, zrobiłam co mogłam, ale odebrałam połączenie pełne krzyków i wrzasków. Teściowa powiedziała mi kiedyś, że taki był zwyczaj w ich rodzinie – że trzeba dbać o swoich bliskich! O mnie też dbała: wszystkie moje koronkowe firany wymieniła na bawełniane. Zajmowała się też naszym zdrowiem: kiedyś wróciłyśmy z Markiem do domu z pracy, a w lodówce był indyk, a smalec, który przysłała mi mama, zniknął. Teściowa, chwała tej troskliwej kobiecie, robiła co mogła. Smalec jest niezdrowy, indyk jest zdrowy.
W końcu czy mogłam odpłacić życzliwością za życzliwość? Przecież ile razy zdarzyło się tak: wracaliśmy do domu, a tam była świeża zupa, koszule męża były wyprasowane i powieszone w szafie, podłoga umyta, a dywanik wyrzucony. Teściowa nie oszczędza się, wszystkie swoje weekendy poświęca naszemu gospodarstwu domowemu.
A teraz co?! Jest zdenerwowana, bo pomogłam jej tylko raz. Nic się nie stało, wynagrodzę jej to, obiecuję! Będę się starała tak samo jak w domu.
Kolejna rzecz, która mi się wydaje: czytałam o zagrożeniach związanych z kuchenkami mikrofalowymi, teściowa ma taką. Myślę, że nie będzie zawiedziona brakiem mikrofalówki, a wręcz przeciwnie, podziękuje mi za uchronienie jej przed szkodliwymi działaniami tego urządzenia.
Podczas gdy ja cieszyłam się z planów na przyszłość, myśląc o tym, jak mogę otoczyć rodziców męża taką opieką, o jakiej nigdy nie marzyli, teściowa zadzwoniła do Marka. Mój mąż przyszedł do mnie do kuchni i powiedział, że rodzice chcą, aby oddał im klucze do mieszkania. Zapytałam go:
– Czy oddadzą nam klucze do naszego mieszkania?
Nie, tak nie będzie. Teściowa pomaga nam z dobroci serca, nie chce nic w zamian. Nie chce, by matka jej przyszłych wnuków zawracała sobie głowę.
Cóż, niech mają swoje klucze, w drodze do domu zrobiłam duplikat na wypadek, gdyby wszystkie klucze do ich mieszkania się zgubiły. Teraz ja będę tajną wróżką, wprowadzającą czystość i porządek w gospodarstwie domowym mojej teściowej. Jak to się mówi, jak wy przychodzicie do nas, tak my przychodzimy do was. Nie na darmo moja mama nauczyła mnie, że za życzliwość trzeba płacić życzliwością.