Klaudia wierzyła, że jej los na pewno kiedyś się odmieni. Odkąd pamięta, matka jej nie zauważała, a ojca nawet nie poznała. Nie czuła się kochana, choć tak bardzo tego pragnęła. Wiedziała, że musi zaakceptować to, co przynosi jej los, a w przyszłości sama zadba, by mieć rodzinę, o jakiej marzyła.
Już od najmłodszych lat dziewczyna dostrzegła, że na miłość należy sobie zapracować. Ale ile się nie starała, to i tak matka nie zwracała na nią uwagi. Klaudia dobrze się uczyła, sprzątała z własnej woli, a nawet gotowała obiady po szkole. Miała nadzieję, że choć raz usłyszy słowa pochwały, ale nie słyszała nic. Matka się do niej praktycznie nie odzywała, ich komunikacja opierała się na kilku zdaniach w ciągu dnia. Przeważnie prośby matki, by córka jej coś podała, albo pytania czy jest głodna. Między nimi nie było dużej różnicy wieku, Monika urodziła Klaudię w wieku 17 lat, ale nie pomagało to w nawiązaniu prawdziwej relacji rodzicielskiej.
– Mamo – usłyszała głos swojej matki – zabierz ją do siebie, przynajmniej na kilka miesięcy. Jak mam zbudować relację z Dominikiem, gdy ona jest w domu? Mam szansę ułożyć sobie życie na nowo, może się pobierzemy. Nie mogę go zapraszać do mieszkania, w którym jest dziecko. Jestem jeszcze młoda, chcę korzystać z życia. Ty i tak siedzisz sama, możesz się nią zająć.
Takie słowa padły z ust Moniki, gdy rozmawiała z babcia Klaudii przez telefon. Dziewczyna niespodziewanie wróciła się do domu po drugie śniadanie do szkoły i była świadkiem tej rozmowy. Nie wiedziała czy czuje smutek, czy ulgę, kiedy zrozumiała, że babcia zabierze ją do siebie.
Klaudia przeprowadziła się do babci na wakacje, a potem rozpoczęła naukę w nowej szkole, bo Monika nie spieszyła się z zabraniem córki do siebie. Była zbyt zajęta swoim życiem i szukaniem miłości. Wciąż była przekonana, że to córka stoi na drodze do jej szczęścia i znalezienia idealnego partnera.
Dziewczyna starała się z całych sił, żeby być akceptowaną w nowej szkole i nowej sytuacji. Nie chciała, żeby i babcia ją odrzuciła, więc zamiast po prostu być dzieckiem, stała się dla babci pomocnicą – codziennie gotowała obiady i sprzątała całe mieszkanie co sobotę. W wolnych chwilach się uczyła, żeby utrzymać pozycję najlepszej uczennicy w szkole. Nie miała żadnych przyjaciół, ponieważ nie miała na to czasu. Początkowo dzieci starały się nawiązać z nią przyjaźnie, ale Klaudia nie przychodziła na spotkania, nie przyjmowała zaproszeń na przyjęcia urodzinowe i sama nikogo nigdzie nie zapraszała. Jej koledzy i koleżanki z klasy korzystali z dzieciństwa, łamali zasady, uciekali z lekcji, a ona wciąż starała się zadowolić matkę i babcię.
Monika w końcu usidliła mężczyznę – wyszła za Grzegorza i urodziła mu dziecko. Klaudia nadal mieszkała z babcią, a potem wyjechała na studia i nie wracała w rodzinne strony.
Po kilku latach, kiedy syn Moniki chodził już do podstawówki, ona zajęła się poprawianiem swojego wyglądu. Niemal codziennie była u kosmetyczki, zapisała się na siłownię, wszystko po to, by Grzesiek nie oglądał się już za innymi, młodszymi kobietami. Znowu to ona stała się ważniejsza niż jej dziecko.
Klaudia nie była nauczona co to znaczy kochać, wywołało to przykre skutki w jej przyszłości. Chciała spełnić marzenie o własnej rodzinie, ale nie potrafiła z nikim związać się na poważnie. Czuła potrzebę bliskości, ale nie z pobudek romantycznych, po prostu wciąż bała się być sama. W końcu straciła wiarę w miłość i żyła sama dla siebie.
Nie każdy nadaje się na rodzica, a najbardziej na tym cierpią dzieci, które powielają schematy swoich ojców i matek.