Mąż mnie zostawił dokładnie trzy tygodnie temu. Powiedział, że zmęczyło go już życie w rodzinie i to po prostu nie dla niego. Życie w schemacie :praca-dom-dzieci” nie jest po prostu dla niego. Na moje pytanie o to, jak sobie wcześniej to wyobrażał w ogóle nie odpowiedział. Odmówiłam mu, kiedy zaproponował rozwód-nasze dziecko nie ma jeszcze roku i chciałam, aby miało oboje rodziców przy sobie. To jednak nie powstrzymało go od spakowania się i spędzenia czasu nawet nie wiadomo z kim i gdzie. Z jednej strony bardzo cierpiałam z powodu odejścia męża, ale z drugiej strony pomyślałam, że lepiej, iż zrobił to teraz niż na przykład po 10 czy nawet 20 latach wspólnego życia. Poza tym pomyślałam, że trochę sama jestem sobie winna, bo wybrałam na męża nieodpowiedzialnego mężczyznę, który myślał głównie o sobie. Przecierpiałam więc swoje i postanowiłam żyć dalej. Tym bardziej, że mam dla kogo – moje dziecko przecież mnie potrzebuje. Jestem jeszcze na urlopie macierzyńskim, mam jakieś oszczędności, a potem postaram się o alimenty. Najważniejsze, aby trafić na dobrych współlokatorów. Oczywiście mogłabym iść mieszkać do matki, ale ona nie dałaby mi spokojnie żyć – nigdy nie lubiła mojego męża, więc musiałabym ciągle wysłuchiwać jej dogadywania. Jeśli będzie mi bardzo trudno, to zgłoszę się do teściowej, która na pewno mi nie odmówi, a jeśli nie będzie chciała pomóc mi, to na pewno wnukowi.
Kocha wnuka, bo jest jej jedynym – jej drugi syn nie może niestety mieć dzieci. Kiedy się o tym dowiedział, rozpadło się jego małżeństwo. Żona go zdradziła i początkowo wydawało się, że jej tego nie wybaczy, ale gdy powiedziała mu, że jest w ciąży, zmienił zdanie – cieszył się, że może zostać ojcem. Kobieta jednak porzuciła Witka i odeszła do biologicznego ojca dziecka. Teściowa kiedy dowiedziała się o wybryku syna, natychmiast do mnie przyjechała. Okazało się, że zaplanowała też moje przyszłe życie – zaczęła mnie swatać ze swoim drugim synem Witkiem, ponieważ bała się, że inaczej straci wnuka.
– Wyjdziesz za mąż za jakiegoś obcego mężczyznę i w końcu zobaczę wnuka, a tutaj spójrz – Witek jest sam, Ty jesteś sama, pobierzecie się, a on wychowa dziecko jak swoje – nie jest zresztą dla niego obcą osobą, bo to jego wujek. Wprowadzisz się do naszego domu i będziesz żyła jak pączek w maśle.
– Ja już się przekonałam, jacy Twoi synowie są niezawodni – odpowiedziałam.
– Ależ przestań! Wzięłaś sobie za męża młodszego syna, a on cały wdał się w ojca! Mój starszy syn to złoty człowiek, przecież znasz go. Jesteś piękną i mądrą kobietą i proszę Cię, przemyśl to, może Wam się uda – powiedziała teściowa i wyszła z mieszkania.
A ja faktycznie zaczęłam się nad tym zastanawiać. Faktycznie, trochę się z nią zgadzam – Witek to dobry facet, ale w porównaniu do brata nigdy nie miał szczęścia w życiu. Jest zarówno pracowity, jak i potrafi zadbać o dom, nie pije, nie pali i nie podnosi na kobietę ręki. Jednak go nie kocham. Z drugiej jednak strony czy ta miłość przyniosła mi wiele szczęścia? Postanowiłam w ogóle zapomnieć o całej tej sprawie. Teściowa na próżno się boi, że będę utrudniać jej kontakt z wnukiem – jest cudowną babcią i na pewno nigdy nie zrobiłabym jej czegoś tak podłego. Mieszkanie było opłacone na dwa miesiące z góry. Ostrzegłam właścicielkę mieszkania, że po tym czasie wyprowadzam się z mieszkania i może nie spodziewać się już płatności. Znalazłam już nawet pracę dorywczą i co prawda płaca mi jakieś grosze, ale mam chociaż na przysłowiową kromkę chleba. Dzięki urlopowi macierzyńskiemu mam jeszcze pieniądze z mojej pełnoetatowej pracy, więc nie żyło mi się aż tak źle.
Witek zaczął nas odwiedzać z okazji i bez okazji. Przynosił pieluszki, jedzenie dla dziecka, potem przywoził mi kwiaty, czekoladki czy znowu zabawki dla małego. Już z nim kilka razy rozmawiałam i wyjaśniłam, że nic z tego nie będzie.
– Nie spieszę się i nie nalegam. Jeśli nma wyjdzie, to dobrze, jeśli się nie uda – to też w porządku. Ja i tak Cię nie opuszczę i zawsze będę Ci pomagać – odpowiedział smutno Witek na moje zawiłe wyjaśnienia.
Nie za tego brata wyszłam za mąż – te kilka lat temu podjęłam złą decyzję. Ale co teraz może zrobić? Mąż też się zastanowił nad swoją decyzją i przyszedł prosić mnie o wybaczenie. Wręczył mi bukiet kwiatów i uklęknął przede mną mówiąc: „Kochanie, słoneczko, nie mogę już żyć bez Ciebie, wróćmy do siebie”
– Myślisz, że to możliwe? Zorganizowałeś sobie urlop od życia rodzinnego, zostawiłeś mnie z dzieckiem samą i jedno „przepraszam” ma wszystko załatwić? Nie, “kochanie”, bez Ciebie jest nam lepiej – wyprowadziłam męża za drzwi i je za nim zamknęłam. Najgorsze zaczęło się gdy mąż na klatce schodował spotkał się z Witkiem. Słowo po słowie i doszło między nimi do walki. Nie interweniowałam – uznałam, że sami powinni to między sobą załatwić, przecież są dorośli. Ja jednak wiedziałam, że nie wybaczę nigdy mężowi tego, co mi zrobił.
Nie wierzę w jego wyrzuty sumienia. Pewnie po prostu potrzebuje bezpiecznego miejsca, w którym będzie miał uprane, uprasowane i ugotowane. Nie wierzę za to w to, że rodzina jest mu do czegokolwiek potrzebna. Nie chcę też wchodzić w związek z Witkiem. Czego oni ode mnie chcą? Dlaczego nie potrafią mnie zrozumieć? Kiedy teściowa dowiedziała się o bójce między nimi, natychmiast przybiegła z pretensjami:
– Wybierz już któregoś z nich, nie torturuj ich dłużej! – zażądała.
Wyjaśniłam, że nie chchę jej synów, ani jednego, ani drugiego.
– Jak to? Jak sama poradzisz sobie bez mężczyzny? – odezwała się.
– Dobrze, przecież teraz już jestem sama i dobrze sobie radzę – uśmiechnęłam się.
„Ucz się, córko, musisz się wykształcić, zrobić karierę zawodową i dopiero wtedy możesz pomyśleć o dzieciach. Na mężczyznach nie ma co polegać, zaufaj mi. Licz tylko na siebie ” – tak będę mówić swojej córce. Dam sobie radę bez męża, a teściowa niech weźmie sobie swoich synów, ja za nich podziękuję!