Do mieszkania weszła moja siostra, trzymając w jednej ręce dziecko, a drugą ciągnąc za sobą walizkę. Chciała, żebym ją zameldowała, aby mogła dostać miejsce w przedszkolu dla synka.

„Ładne macie to mieszkanie. Też zastanawiam się nad kupnem nieruchomości. A ile płacicie miesięcznie?” – zapytał mnie wujek Heniek, który przyjechał niedawno obejrzeć nasze nowe mieszkanie. – „Wzięliśmy kredyt na 20 lat, ale spodziewamy się, że uda się spłacić wcześniej. Rata kredytu i opłaty to jakieś 3 tysiące złotych” – odpowiedziałam. – „Jesteście bogaci, skoro możecie zapłacić tyle pieniędzy” – powiedział wujek z zazdrością. – „Nie, nie jesteśmy bogaci, pomyliłeś się. Jesteśmy biedni” – zaśmiałam się.

Po odprowadzeniu wujka Henryka, już szóstego gościa w ciągu ostatniego tygodnia, usiadłam wyczerpana w fotelu. – „Nie powinnaś była mówić o kupnie mieszkania. Nie było takiej pielgrzymki, kiedy wynajmowaliśmy kawalerkę” – powiedział mój mąż. – „To nie ja im powiedziałam, to moja matka” – prychnęłam. Wieczorem znów zadzwonił dzwonek do drzwi.

– „Witaj, siostro!” – moja siostra pospiesznie weszła do mieszkania, jedną ręką trzymając dziecko, a drugą ciągnąc za sobą walizkę. – „Damianek potrzebuje meldunku, żeby dostać miejsce w przedszkolu, a ja, żeby dostać normalną pracę. Nie martw się, nie posiedzimy długo – za miesiąc czy dwa, kiedy stanę na nogi, wynajmę coś, weź go!” – podała mi dziecko – „Dlaczego mnie nie uprzedziłaś? – zapytałam zdenerwowana – „Bo cię znam. Znalazłabyś trzysta wymówek, żebyśmy nie przyjeżdżali. Gdzie możemy się rozpakować?” Mój mąż zajrzał do przedpokoju, spojrzał na moją siostrę i wrócił do salonu, ciężko wzdychając. – „Weź jutro wolne, zostaniesz z Damiankiem, ja chcę zobaczyć miasto. I jakbyś mogła to daj mi jakieś pieniądze, nie nie mam ani grosza, przyjechaliśmy tu za ostatnie oszczędności.

Kiedy mama powiedziała mi, że kupiłaś mieszkanie w mieście, od razu zrozumiałam, że to jest moja szansa na normalne życie! Poznam jakiegoś miłego mężczyznę, Damian zostanie z Tobą, żeby kawaler się nie wystraszył, a po ślubie już nigdzie nie ucieknie” – zaśmiała się moja siostra, ukazując rząd zepsutych zębów. Próbowałam wyjaśnić jej mój stosunek do tej sytuacji: „Nie martwi cię to, że nie mamy miejsca? A w ogóle, Alina, o takich rzeczach trzeba uprzedzać.

Pracujemy, nie mamy czasu, żeby cię niańczyć. Kupiliśmy to mieszkanie, żeby wreszcie być sami, od lat dzieliliśmy przestrzeń z obcymi ludźmi” –  „No właśnie, z nieznajomymi! Ale my nie jesteśmy obcy!” – Alina prychnęła, zaglądając do lodówki. – „Damian, masz ochotę na jogurt? A co my tu mamy? Mmm, kozi ser! Przy okazji…” – powiedziała Alina biorąc kęs kiełbasy. – „mówiłaś, że nie ma miejsca, a przecież macie taką dużą sypialnię. Mogę spać z wami w łóżku, a dla Damiana kupisz jakiś składany fotel. Będzie nam wygodnie, zobaczysz”. – „Alina, posłuchaj mnie! Ty i twój syn nie będziecie z nami mieszkać! Dziękuję za odwiedziny, bardzo się cieszę, że was widzę, ale my chcemy żyć razem!” – „Taka jesteś? Kupiłaś mieszkanie i więź rodzinna już nic dla ciebie nie znaczy?” – moja siostra się zdenerwowała.

– „Słuchaj, mogę opowiedzieć twojemu mężowi, jak chodziłaś po wsi i kochałaś się z mężczyznami, podczas swoich samotnych wizyt u matki!” – „Odbiło ci czy co?” – Wypowiedź siostry sprawiła mi ogromny ból. – „Hej, Piotrek, chodź tu! Twoja żona to dziwka! Lepiej wyjdź za mnie! Będę wierna! Chodź, każ jej się spakować i odejść!” Mężczyzna wszedł do kuchni, wziął moją siostrę na ręce, wyniósł na korytarz i wyrzucił z mieszkania, potem przyniósł walizkę, przekazał dziecko i zamknął drzwi. Moja siostra krzyczała pod drzwiami do późnego wieczora, a potem wyszła. Rano zadzwoniła do mnie matka i powiedziała, że jestem bez serca i że nie mam już rodziny. Kupiliśmy więc mieszkanie, ale straciliśmy bliskich.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *