Mój tata zostawił mamę z trójką dzieci. W tamtym momencie miałam tylko 14 lat, brat 10, a siostra 7. Mamie było naprawdę bardzo ciężko. Mieszkaliśmy wszyscy w dwupokojowym mieszkaniu. Na szczęście należało ono do niej, dlatego nie musiała się o tę kwestię martwić. Odkąd pamiętam, moja mama była stale w pracy i wracała z niej bardzo późno. Po powrocie do domu zwykle gotowała nam obiad, w czym zresztą jej pomagałam, a potem szliśmy spać, podczas gdy ona wciąż jeszcze prała i sprzątała. Rozumiem, że bardzo ciężko było jej z trójką dzieci.
– Nie mogę się doczekać, aż podrośniesz i zaczniesz zarabiać, aby mnie odciążyć finansowo – ciągle to słyszałam mimo, że byłam jeszcze dzieckiem. Po ukończeniu szkoły nie poszłam jednak do pracy, ale na studia. Mama była niezadowolona i powiedziała, że lepiej by było, gdybym poszła do jakiejś pracy, bo sama nas wszystkich nie utrzyma. Potem znalazłam pracę w niepełnym wymiarze godzin i zaczęłam trochę dorabiać, aby mama nie wydawała na mnie pieniędzy i zrobiło się jej lżej… Potem poznałam Wojtka. Mieszkał z matką, więc zwykle spotykaliśmy się gdzieś na mieście. Spotykaliśmy się ze sobą przez trzy miesiące i po tym czasie zdałam sobie sprawę, że to właśnie ta osoba, z którą chcę żyć.
Wojtek poprosił mnie o rękę i zgodziłam się, chociaż bardzo nie chciałam żyć z teściową pod jednym dachem, co powiedziałam na głos. Teściowa nie obraziła się, a nawet mnie dobrze rozumiała. Dlatego podjęliśmy decyzję o tym, że weźmiemy mieszkanie na kredyt. Teściowa zamierzała nam pomóc i wyjechać do Włoch zarabiać, aby pomóc nam w szybszej spłacie kredytu. Powiedziała także, że wynajmie swoje dwupokojowe mieszkanie, a za pieniądze z wynajmu także będziemy spłacać raty kredytu. Teściowa jest bardzo dobrą kobietą i będę jej wdzięczna do końca życia, ponieważ bardzo nam pomogła.
Moja mama często do mnie dzwoniła i mówiła, że brat się ożenił, przyprowadziła synową do domu, więc teraz liczy na moją pomoc. Powiedziałam jej, że nie mogę dać jej pieniędzy, bo sama ich nie mam – ciągle miałam kredyt. Jakiś czas później na świat przyszła nasza córka, a nam żyło się dobrze i bezproblemowo – powoli spłacaliśmy kredyt i byliśmy spokojni o przyszłość. Czasami teściowa przyjeżdżała do nas z Włoch na jakiś tydzień, przywoziła różne podarunki, a czasem pomagała nam także finansowo.
Mama męża bardzo nam pomogła. Siostra męża nie miała z kolei dzieci, więc swoją kawalerkę postanowiła przepisać ich matce. Teściowa gościła więc u nas w związku z dopełnianiem różnych formalności. Pewnego wieczora przyszła także moja mama. Kiedy dowiedziała się o tym mieszkaniu, zaczęła prosić matkę męża, aby mogła zamieszkać tam moja siostra, ponieważ niebawem wychodzi za mąż, spodziewa się dziecka i nie ma gdzie mieszkać. Nie chciałam, żeby teściowa się na to zgodziła, ale mama męża współczuła mojej rodzinie i pozwoliła Natalii zamieszkać w swojej kawalerce.
Od razu jednak powiedziałam siostrze, że kiedy teściowa wróci na stałe z Włoch i będzie mieszkać w tym mieszkaniu, więc muszą pomyśleć o swoim lokum i odłożyć na nie jakieś pieniądze, dopóki tu mieszkają. Natalia urodziła syna, potem zapisała dziecko do żłobka, a ona poszła do pracy – jakby wszystko się zaczęło układać. Jakiś czas później matka męża wróciła z Włoch i powiedziała, że ma już 65 lat, więc trudno jest jej opiekować się starszymi ludźmi, bo powoli sama potrzebuje opieki, więc w końcu chce odpocząć. Natychmiast zadzwoniłam do mojej siostry i powiedziałam, że w ciągu miesiąca musi wyprowadzić się z mężem z mieszkania. Siostra nic nie odpowiedziała i odłożyła telefon. Chwilę po tym przyszła do mnie matka i zaczęła prosić, żebym zostawiła siostrę w spokoju, bo spodziewa się drugiego dziecka i nie ma dokąd pójść. Wyjaśniłam jej wtedy, że trzeba było myśleć wcześniej, a nie przenosić swoje problemy na czyjeś barki i liczyć na to, że same się rozwiążą.
Siostra wróciła do mieszkania matki. Teraz wszyscy mają pretensje do mnie i mojego męż. Moja matka oskarża mnie o to, że przeze mnie musi teraz spać w kuchni, podczas gdy my mamy aż trzy mieszkania. Wszyscy twierdzą, że nie mam sumienia. Miała nadzieję, że im pomogę, a przez te wszystkie lata nie dałam im ani grosza. Uważam, że moja mama jest sama sobie winna, bo to ona tak rozpuściła swoje młodsze dzieci i teraz nie są w stanie same sobie poradzić.