Kiedy syn przyprowadził do naszego domu synową z dzieckiem wiedziałam już, że nie będę w stanie nawiązać z nim dobrych relacji, ale wtedy nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy

5 lat temu mój syn Antoni przyprowadził do naszego domu synową z dzieckiem. Antoni został drugim mężem Wiktorii. Z pierwszego małżeństwa miała już 3-letniego syna Grzesia. Szanowałam wybór syna i nie ingerowałam w jego sprawy, ale do końca nie mogłam zaakceptować jej jako synowej, a Grzesia jako wnuka. Po 2 latach urodziła się moja wnuczka Marta i to do niej czułam tę prawdziwą, babciną miłość. Wraz z jej narodzinami zauważyłam różnice, jakie były między Martusią a Grzesiem. Z wnuczką uwielbiałam godzinami spacerować po parku i często zabierałam ją do siebie. Robiłam dla niej na drutach wełniane kamizelki, czapeczki i inne części garderoby. Czytałam jej książki i różne wiersze, do których z kolei Grześka nie ciągnęło. Kiedy zabierałam oboje na spacer miałam wrażenie, że jestem na nim z wnuczką oraz wnukiem przyjaciółki.

To uczucie nie opuszczało mnie przez długi czas. Próbowałam zmienić nastawienie, ale nie mogłam nic na to poradzić bez względu na to, jak bardzo próbowałam to zmienić. Z moim mężem Grzesiek z kolei natychmiast złapał świetny kontakt. Chłopiec widząc dziadka Grzesia z ekscytacji wręcz podskakiwał do góry. Chłopiec uwielbiał pokazywać mu nowe okazy z kolekcji samochodów i prosił o przyniesienie nowych. Chłód z mojej strony najwyraźniej był odczuwalny także i dla Grzesia, co widać było po jego zachowaniu. Oczywiście jest bardzo wychowanym chłopcem i traktuje mnie z szacunkiem, ale nie okazuje mi żadnych ciepłych uczuć tak jak dziadkowi. Ogólnie to rozumiem i nie jestem na niego zła.

Ostatnio Wiktoria wróciła do pracy. Grześ chodzi do szkoły, a Martusia do przedszkola. Czasami musiałam je odbierać i zawozić do siebie, aby potem stamtąd odebrali je ich rodzice. Kilka razy było tak, że zostawiałam Grześka samego w domu, aby ten oglądał sobie bajki, a sama z wnuczką wychodziłam na spacer. Zauważywszy takie traktowanie jej syna, jego matka postawiła mnie przed wyborem:

– Grażyna, od tej pory albo zabierasz ze sobą oboje wnuków, albo żadnego. Decyzja należy do Ciebie.

Ostry ton synowej mnie zszokował i myślałam, że sobie żartuje, ale wtórował jej mój mąż i syn, którzy poinformowali mnie, że już dawno chcieli ze mną o tym porozmawiać, bo sami to zauważyli. Ale czy to moja wina, że tak czuję? Nie wybierałam sobie przecież wnuków, prawda?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *